3DS XL – czy to się jeszcze opłaca?

 

Pod koniec 2013 roku pojawiły się konsole najnowszej generacji – PlayStation 4 i Xbox One (Wii U możemy uznać za sprzęt „przejściowy”). W sektorze mobilnym mamy trzy opcje – inwestycję w drogi telefon z Androidem i grami dla graczy niedzielnych; kupno PS Vity, która powinna być dobrym sprzętem dla bardziej zaawansowanych graczy, ale cierpi na brak gier; i zaopatrzenie się w 3DSa, sprzęt u nas wręcz nieznany, z nienajlepszą specyfikacją, jednak wyśmienicie sprzedający się w Japonii i USA. W tym teście przedstawię ostatnią opcję – 3DSa w wersji XL.



PUDEŁKO

 

Pudełko z konsolą jest niewiele szersze niż sam sprzęt, lecz o wiele wyższe. Karton zawiera samą konsolę, kartę pamięci Samsunga mogącą pomieścić 4 GB danych, stylus, 6 kart do zabawy rozszerzoną rzeczywistością i wszelakie papierki. A raczej papierzyska, bo dzięki nim pudełko jest dość ciężkie. Mamy więc książeczkę z angielską instrukcją obsługi, opasłe tomisko zawierające wspomnianą instrukcję po niemiecku, francusku, holendersku i rosyjsku oraz małe „ulotki” w tych samych językach, pozwalające na „szybki start”. Razem około 615 stron A5. Tylu stron nie zapisałem przez 4 lata technikum, a byłem pilnym uczniem i sumiennie prowadziłem wszelkie zeszyty.

 

Bardzo ważne jest, że Nintendo nie dodaje do 3DSa w wersji XL… ładowarki. Widocznie Japończycy stwierdzili, że wszyscy zainteresowani zakupili wcześniej DSi (nietypowe gniazdo ładowania)

 

WYKONANIE

 

Po bardzo długim obcowaniu z PSP sprzęt nie wydaje się duży, jednak po rozłożeniu to wrażenie się rozmywa. Sprzęt może kojarzyć się wyglądem z niektórymi netbookami. Zewnętrzna część obudowy sprawia, że konsola sprawia wrażenie bardzo poważnego sprzętu, jednak bardzo szybko „łapie palce”. Wewnętrzna strona jest odporna na maźnięcia. Konsola zawiera dwa ekrany (o nich za chwilę), układ przycisków przypominający ten z Xboxa 360 (zmieniona kolejność przycisków funkcyjnych i tylko jeden analog) i przyciski „Start”, „Select” oraz „Home”.

 

Mimo moich wczesnych obaw konsolę trzyma się bardzo dobrze. Bałem się, że moje wielkie, europejskie łapska nie będą w stanie efektywnie pracować na małych przyciskach przystosowanych dla małych, japońskich rączek, jednak wszystko jest idealnie rozłożone.

 

SPECYFIKACJA

 

3DS, podobnie jak poprzednik, posiada dwa ekrany. Dolny, dotykowy o przekątnej 106 mm posiada rozdzielczość 320x240 pikseli. Ciekawostką jest fakt, iż został on wykonany w technologii rezystancyjnej, podczas gdy ekrany wszystkich „topowych” smartfonów posiadają ekran pojemnościowy. Dlaczego? Telefon obsługujemy palcem, podczas gdy konsolę dotykamy dołączonym do zestawu stylusem. 3DS może pochwalić się też większą dokładnością i szybszym czasem reakcji. Górny ekran o przekątnej 124 mm potrafi generować obraz w 3D bez użycia okularów i pochwalić się może rozdzielczością 800x240. Warto jednak zaznaczyć, że jest to wynik osiągany przy wyświetlaniu obrazu w trybie 2D.

 

Konsola posiada na pokładzie 128 MB ramu. Nie jest to jakaś ogromna ilość, jednak wystarczy na błyskawiczne zatrzymywanie gier i powrót do menu. Dwurdzeniowy procesor wykonany jest w technologii znanej z chociażby Xperii X8 czy iPhone’a 3G.W 2011 r. – czyli w momencie ukazania się konsoli – 3DS był konsolą technologicznie zacofaną, co pozwoliło jednak ustawić cenę na rozsądnym pułapie.

System zawiera również trzy aparaty, wszystkie o matrycy 0,3 Mpx  – dwa na zewnętrznej obudowie, pozwalające robić zdjęcia w 3D, oraz jeden po wewnętrznej stronie pozwalający zrobić zdjęcie grającemu. Kamery pozwalają również na kręcenie filmów w maksymalnej rozdzielczości 640x480, jednak niska jakość zarówno zdjęć, jak i wideo hamuje zamiary kręcenia drugiego „Avatara” za pomocą konsoli.

 

Podobnie sprawa wygląda z wbudowanym mikrofonem – niby jest, ale jakość tragiczna, więc wykorzystywany jest tylko w nielicznych grach w celu urozmaicenia rozgrywki.


Konsola przenośna musi mieć wydolne płuca – w tym wypadku baterię. W „dużej” wersji 3DSa bateria ma 1750 mAh, co pozwala aktywne użytkowanie konsoli przez nawet 6 godzin. Ładowanie „od zera” trwa za to 3 godziny.

 

SYSTEM I APLIKACJE

 

System stworzony przez Nintendo działa wyśmienicie. Nie doświadczymy tu żadnych „lagów”, opóźnień, wszystko ładuje się bardzo sprawnie. Dolny ekran wyświetla aplikacje w formie ikonek (możemy zmieniać ich wielkość i ilość na ekranie poprzez jedno „stuknięcie”) i kilka „skrótów”, natomiast górny ekran pokazuje logo wybranej aplikacji w formie animacji 3D.

 

W menu głównym możemy zmienić jasność ekranu; dodać notkę na temat gry, w którą właśnie gramy; spojrzeć na listę przyjaciół; skorzystać z przeglądarki (która jest skandaliczna i działa… cóż, to że działa to jej jedyny plus) czy zmienić ustawienia konsoli.

 

3DS ma też kilka wbudowanych aplikacji. Najciekawszą z nich jest chyba Face Raiders. W tej grze należy… zrobić komuś zdjęcie. Twarz danej osoby zostaje przeniesiona do świata gry, którym jest nasze otoczenie, a zadaniem gracza jest strzelać do latającej głowy. Brzmi głupio, jednak jest dość rajcujące.

 

Kolejną wbudowaną grą jest aplikacja wykorzystująca karty rozszerzonej rzeczywistości. Ustawiamy konsolę naprzeciw kart i możemy bawić się w proste minigry oraz strzelać zdjęcia postaciom znanym z gier Nintendo. Sprawdzić można, ale jeśli jesteście leniwi, to nie wyjmujcie kart z pudełka, bo nie warto.

Aplikacja 3DS Sound pozwoli nam odtworzyć pliki muzyczne z karty pamięci, jak i nagrać swoje za pomocą mikrofonu. Działania 3DS Camera chyba nie muszę wyjaśniać.

Na osobny akapit zasługuje eShop, czyli sklep internetowy Nintendo, z którego możemy pobrać dema, zakupić gry i aplikacje. Konto możemy doładować z dowolnej karty MasterCard i VISA lub za pomocą niedostępnych jeszcze w Polsce specjalnych „eShop Card”. Gier możemy wyszukiwać za pomocą intuicyjnej wyszukiwarki, która pozwala na znajdowanie aplikacji na podstawie ceny, gatunku czy nawet wydawcy.

 

Pobierając grę możemy wybrać, czy chcemy grę pobierać „od razu”, czy chcemy to zrobić w trybie czuwania. Problem w tym, że łatwo pobieranie „zminimalizować”, „zmaksymalizować” się go już niestety nie da.

 

Pobierając demo na eShopie zauważyłem też coś, co przypomniało mi czasy pierwszego PlayStation. Karta SD jest bowiem, podobnie jak ówczesne Memory Card’y… Podzielone na bloki. Z pewnością jest to spełnienie snów informatyka-fanatyka, lecz zwykli użytkownicy będą długo się zastanawiać „to ile mi tej pamięci faktycznie zostało?”.

Na 3DSie dostępny jest także serwis YouTube, jednak ze względu na małą rozdzielczość ekranów jest on tylko ciekawostką.

 

Z dziennikarskiego obowiązku muszę również wspomnieć o pierdołach takich jak krokomierz (który daje nam pewne bonusy w wybranych grach); funkcji „Street Pass”, która pozwala na wymianę danych w trybie czuwania między dwoma użytkownikami konsoli (działa tylko na konsole w pobliżu, funkcja niemalże bezużyteczna w naszym kraju) czy dzienniku aktywności, który pozwala sprawdzić, kiedy w co graliśmy i jak długo.

 

CZY WARTO?

Odpowiedź na pytanie zawarte w tytule nie jest jednoznaczna. Jeśli szukacie kombajnu multimedialnego, który zaskoczy mnogością funkcji, ogromną rozdzielczością, dobrą kamerą itd. To 3DS nie jest handheldem dla Was. Jeśli lubicie grać i chcielibyście zagrać w podróży w gry, których nie zobaczycie nigdzie indziej, to zamawiajcie. Jeśli natomiast cenicie takie marki, jak Pokemony, Mario czy The Legend of Zelda, to dziwnym jest fakt, że 3DSa jeszcze nie macie. Bo mimo, że 3DS jest „słaby” graficznie, animacja w grach nie zawsze jest płynna, a 3D w wielu sytuacjach niewygodne, to ten sprzęt broni się tym co najważniejsze – grami.

3DS XL - Test

Plusy

efekt 3D potrafi zachwycić

dotykowy ekran

ogromna biblioteka gier

sprawia wrażenie solidnej

Minusy

większy ekran, ta sama rozdzielczość

zacofana technologicznie

ciężko ją schować w kieszeni

80 10