„Chuunibyou demo Koi ga Shitai! Ren” stanowi rozwinięcie wydanego ponad rok temu pierwszego sezonu, który zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Fakt powstania kontynuacji z jednej strony mnie ucieszył, z drugiej jednak napełnił obawą, czy aby temat nie uległ wyczerpaniu w poprzedniej serii. I, niestety, moje obawy zaczęły się szybko potwierdzać. Pierwsze pięć odcinków stanowią niejako powtórzenie: brak wyraźnie zarysowanego wątku głównego, koncentracja na „codziennych perypetiach” bohaterów (czytaj: nic się nie dzieje, akcja skoncentrowana na totalnych banałach w rodzaju: „dzisiaj zrobimy zawody w drzemce”), plus szczypta magii, której obecność w poprzedniczce była w każdym odcinku. Na dodatek (co bardzo mi się nie spodobało) odcięto się od zakończenia poprzedniego sezonu. Tylko rumieńce Rikki przy okazji lepienia się przyjaciółki z dzieciństwa o lekkich obyczajach do Yuuty zdradzają, że miał miejsce jakiś romans. Zdecydowanie komedia dominuje, choć pod koniec anime powinno być więcej romansu i oczywiście dramatu. Owszem, pojawiła się nowa bohaterka i nawet nie ma powodu, aby ją przedstawiać. Jest tylko irytującym elementem, aby krytycy nie mogli napisać, że w 100% nic się nie zmieniło w porównaniu do protoplasty.
O wiele bardziej istotny jest natomiast fakt, że bohaterkom przybyło kilka kilogramów w dolnych partiach ciała. W świecie animowanych patyczaków miło zobaczyć inny typ urody. Dziewczyny mają bardzo szerokie biodra, co przy krótkich nóżkach jest odpowiednio wyeksponowane. Chociaż patrząc na ich wiek, można być lekko zdziwionym wykreowanym atrybutom kobiecości.
Do całkiem niezłej oprawy technicznej już nas przyzwyczaiło Kyoto Animation. Kreska jest ładna, animacja płynna, a walki zwierają odpowiednią ilość światełek, aby uprzyjemnić oglądanie. Przeczepić się można do standardowego braku szczegółowości. Tła nie zachwycają, a postaci na dalszym planie tracą szczegóły. Chociaż również ścieżka dźwiękowa nie zachwyca. Podczas starć brakuje epickiej muzyki.
Kontynuacja „Chuunibyou demo Koi ga Shitai!” na pewno nie spełni wymagań wszystkich fanów. Trudno uciec wrażeniu, że to tylko odcinanie kuponów. Nawet nie mam nadziei, że anime się poprawi. Zapewne nadal będzie "strzelało" do nas mniej lub bardziej udanymi gagami. Chciałbym zobaczyć ewolucje serii.
O wiele bardziej istotny jest natomiast fakt, że bohaterkom przybyło kilka kilogramów w dolnych partiach ciała. W świecie animowanych patyczaków miło zobaczyć inny typ urody. Dziewczyny mają bardzo szerokie biodra, co przy krótkich nóżkach jest odpowiednio wyeksponowane. Chociaż patrząc na ich wiek, można być lekko zdziwionym wykreowanym atrybutom kobiecości.
Do całkiem niezłej oprawy technicznej już nas przyzwyczaiło Kyoto Animation. Kreska jest ładna, animacja płynna, a walki zwierają odpowiednią ilość światełek, aby uprzyjemnić oglądanie. Przeczepić się można do standardowego braku szczegółowości. Tła nie zachwycają, a postaci na dalszym planie tracą szczegóły. Chociaż również ścieżka dźwiękowa nie zachwyca. Podczas starć brakuje epickiej muzyki.
Kontynuacja „Chuunibyou demo Koi ga Shitai!” na pewno nie spełni wymagań wszystkich fanów. Trudno uciec wrażeniu, że to tylko odcinanie kuponów. Nawet nie mam nadziei, że anime się poprawi. Zapewne nadal będzie "strzelało" do nas mniej lub bardziej udanymi gagami. Chciałbym zobaczyć ewolucje serii.