Od momentu premiery ostatniego numeru magazynu Kawaii światło dzienne ujrzało wiele interesujących tytułów. Świat gnał do przodu, a pierwszy polski magazyn dla miłośników mangi i anime powoli odchodził w zapomnienie.

 

Wspomniane pismo ukazywało się w latach 1997 – 2005, gdy rodzime serwisy internetowe poświęcone m&a dopiero raczkowały, lub były zaledwie w planach. Obecnie jednak „polski Internet” obfituje nie tylko w portale, ale także blogi i facebookowe fanpage, które podejmują tematykę azjatyckich komiksów, animacji i szeroko pojętej popkultury Dalekiego Wschodu. Czy magazyn Kawaii może odnieść sukces w 2018 roku? Spróbujmy razem odpowiedzieć na to pytanie, sięgając po najnowsze wydanie tego pisma, które od ponad tygodnia gości w kioskach i księgarniach.

 

 

Na polskim rynku znajduje się kilka magazynów poświęconych mandze i anime. Ich zawartość jest bardzo podobna i jak się okazało już po przejrzeniu spisu treści, nowa odsłona Kawaii także nie grzeszy oryginalnością. Zacznijmy jednak od pierwszej strony, czyli okładki. Son Goku w formie SSJ God, którego czerwone włosy mają za zadanie przykuć uwagę czytelnika – to znany trick stosowany między innymi przez partie polityczne, których loga często zawierają czerwone elementy. Ale my sięgnęliśmy po Kawaii z własnej woli, wszak trzeba sprawdzić jaki poziom reprezentuje legenda.

 

Pierwszymi artykułami zawartymi na łamach magazynu są „newsy”, czyli - jak nazwa wskazuje - nowości. Właśnie dlatego znajdziemy tu rozpiskę sezonu anime Wiosna 2018. W lipcu wystartował kolejny sezon (Lato 2018), więc ten element pozostawia wiele do życzenia. Newsy mają to do siebie, że sprawdzają się tylko gdy są jeszcze gorące. Właśnie dlatego ich obecność w piśmie drukowanym – w dobie Internetu – nie jest czymś co przyciągnie czytelnika. Na drobny plusik zasługuje jednak dział Aktualiności wydawniczych, stanowiący wykaz wydawnictw i mang, które ukażą się na polskim rynku w ciągu najbliższych miesięcy. Jeśli nie śledzicie na bieżąco poczynań Waneko, czy J.P.F.-u to ten jednostronicowy artykuł może was zaciekawić.

 

W „newsach” znajdziemy także rozpiskę anime dostępnych Netfliksie. Jest to ciekawy dodatek, który można aktualizować, wraz z rozwojem bazy platformy. Spośród wszystkich wstępnych artykułów to właśnie ten zasługuje na największą uwagę. Netflix jest przyszłością anime w Polsce, a przynajmniej na obecny moment. To właśnie tam znajdziemy legalnie udostępnone serie z polskimi napisami (a czasem nawet polskim dubbingiem).

 

 

Kolejny dział Kawaii to „Manga & anime na topie”. Błędnie można pomyśleć, że zostaną tu przedstawione najpopularniejsze tytuły. Faktycznie, niektóre z nich jak Dragon Ball Super, Yuri on Ice!!, One Punch Man, czy Boruto cieszą się uznaniem wśród wielu fanów, jednak pozostałe serie zostały prawdopodobnie wybrane na zasadzie: „redaktor lubi tę serię, więc o niej napiszemy”. Ten dział wymaga ogromnego dopracowania w kwestii doboru tytułów. Nawet jeśli ostatecznie będzie on zawierał tylko popularne anime, to w gruncie rzeczy, jaki jest sens pisać o seriach, które wszyscy znają?

 

„Ponadczasowe hity manga & anime” to dział, w którym przenosimy się w przeszłość. Niestety, na krótko i właściwie tylko po to, aby odgrzać kotlet. Znajdziemy tu artykuły na temat Akiry i Neon Genesis Evangelion – tak jakbyśmy w ciągu ostatnich lat nie czytali setek artykułów na temat tych dwóch tytułów. Jestem pewien, że w XX wieku powstało w Japonii wiele interesujących anime i mang, o których warto wspomnieć. Ciekawe, czy w kolejnym numerze dowiemy się czegoś na temat Ghost in the Shell.

 

 

Dział „Manga i gry” próbuje wprowadzić magazyn Kawaii w 2018 rok, jednak robi to w bardzo nieudolnym stylu, podejmując krótkie i mało interesujące tematy, które nie zaciekawią czytelników. Zarówno o Castlevanii, Danganronpie, jak i Pokemon: Let’s Go Pikachu słyszeliśmy już niejednokrotnie. Poradnik Pokemon GO wydaje się czymś intrygującym, ale ponownie… na ten temat możemy przeczytać wszędzie, zwłaszcza teraz, gdy mobilny tytuł odżywa na nowo.

 

„Kawaii różności” zrzesza trochę wszystkiego i trochę niczego. Przeczytamy tu o japońskich zespołach muzycznych, cosplayu, a nawet narodzinach polskiego fandomu. Po raz kolejny czytelnik otrzymuje przemiał, który był serwowany już wielokrotnie w różnych mediach.

 

 

W taki sposób docieramy do końca tego numeru Kawaii, w międzyczasie wydobywając spomiędzy stron dwa plakaty (Dragon Ball Super i Atak tytanów).

 

Czas na podsumowanie. W nowym numerze Kawaii nie znalazłem niczego interesującego, poza wykazem serii anime na Netfliksie, który można samemu sprawdzić włączając platformę. Jakość artykułów pozostawia wiele do życzenia – podczas lektury natknąłem się  nie tylko na błędy ortograficzne, ale także na błędy rzeczowe, jak np. przekręcone daty. Nowe wydanie Kawaii nie oferuje niczego, o czym nie moglibyśmy przeczytać w Internecie. Dopóki redakcja nie sięgnie po ekskluzywne wywiady i felietony przeciętny fan mangi i anime powinien zastanowić się trzy razy, czy właśnie tak chce spożytkować swoje pieniądze. Co prawda cena to tylko 6,99 zł, ale wierzę, że nawet taką kwotę można przeznaczyć na coś ciekawszego.

 

Kawaii nr 3/2018 (46) - recenzja magazynu

Plusy

Dobre rozmieszczenie grafik i treści na stronach

Niska cena

Minusy

Artykuły słabej jakości z błędami

Brak oryginalnych treści

40 10