To tylko niektóre składniki tej mieszanki wybuchowej!

 

Jeśli znacie Kobietę Ślimaka, to wiecie czego się możecie spodziewać po scenariuszu, tylko pomyślcie o tym ze strojoną siłą, bo dołączyła do niej Nina (w tym wypadku 1+1=3). Jeśli jeszcze jej nie znacie… że tak powiem BRACE YOURSELVES! Będzie absurdalnie. No to bierzemy się za ten smalec! … Co? Znaczy mangę! Przeczytajcie, a zrozumiecie o co mi chodzi. 

 

 

Kilka faktów prawie technicznych


Na samym wstępie trzeba zaznaczyć kilka faktów. Od ładnych paru lat znam osobiście twórczość Kobiety Ślimaka ze strony chatolandia.pl i myślałem, że wiem czego mogę się spodziewać po scenariuszu. Nie spodziewałem się jednak aż tak przyjemnego poziomu absurdu! Do Ilony przy pracy nad scenariuszem dołączyła jej duchowa przewodniczka Nina. Poczucie swojskiego gruzu odnalazłem już na wstępnych dwóch stronach, gdzie czytamy historię obalania haniebnej ideologii gender oraz legendę o wypędzeniu kobiet ze Szkocji. Zabawa na stereotypach, ich uwydatnianie, przekręcanie i wszelkie wyolbrzymienia to coś, czego się spodziewałem i nie zawiodłem się wcale! Jeśli chodzi o styl rysunku, który jakby nie było bardzo napędza historię, jest kawałkiem naprawdę solidnie wykonanej pracy. Dranka wypełniła białe strony zarówno dramaturgią, jak również niesamowitą cukierkowością. Pomimo tego, że manga jest czarno-biała, wydarzenia są bardzo kolorowe. 

 

 

Ukechan? Semesenpai?! NEKOCHAN?!?!?! 


Delikatnie zbudowany Ukechan, który marzy o tym, żeby stać się kiedyś prawdziwym Szkotem i ideał Semesenpai, który oczywiście jest uczniem z wymiany (notabene przeniósł się z elitarnej szkoły w Fancy Hills do Zielonych Wzgórz niedaleko jeziora Loch Ness), to nasze duo głównych bohaterów. Autorki, jak same zadecydowały, postanowiły ograniczyć czytelnikom stres i nadały im imiona DOŚĆ jednoznaczne dla osób, które nawet przypadkiem zetknęły się z tematyką shoujo. Mamy jeszcze jednego lekko ciapowatego bohatera, ale ulubieńca wszystkich o imieniu Nekochan, czyli brata Ukechana, a jest on… kotem-szkotem. Niech mi ktoś powie, że to nie jest kawaii! Jak przeczytałem o tym, że ich słabością jest wiotczenie, kiedy się je podniesie i zobaczyłem odpowiedni rysunek, strzeliłem ostrego parsko-śmiecha. Już w pierwszym rozdziale spotykamy surowego nauczyciela imieniem Tonido-sensei, który zdziwiony zdolnościami kłodometrycznymi Semesenpaja zaczął się zastanawiać nad jakąś przepowiednią o legendarnym uczniu i koronie  matematyki i innymi dziwnymi rzeczami… Nie. Nie próbuję się nad tym dokładniej zastanawiać. Krótko przedstawiony jest również McFloy-kun, który podobnie jak Semesenpai jest z wymiany i sprawia wrażenie strasznego kołka. Mam dziwne przeczucie, że on tutaj konkretnie namiesza. Nie będę jednak pisał streszczenia, tylko chciałem przedstawić delikatne rysy z początku. Rozdział pierwszy to oczywiście przedstawienie bohaterów, szkoła oraz stereotypowe strzelenie potężnej gafy przez Ukechana (btw płaczliwe to to, że ohohoho), który na dodatek poczuł się oszukany przez Nekochana. Dramat, płacz i zgrzytanie zębami. Klasyka gatunku. (Absurd tego zestawienia i jego przedstawienia mnie też doprowadził prawie do płaczu, ale ze śmiechu!)

 

 

Mieszanka wybuchowa 


Naprawdę ciężko nie śmiać się z przeżyć głównego bohatera, który po pierwszym (dość nieudolnym) spotkaniu Semesenpaja, jest niesamowicie zakochany i wie, że to prawdziwa miłość, ba, PRZEZNACZENIE! Chwiejność emocjonalna poziomu kobiety w ciąży Ukechana nie przestała mnie nigdy zadziwiać. Młodość, co nie? Hormony szaleją. Co? Nie ważne. Chciałem napisać, że nadchodzą pierwsze włosy na klacie. W końcu ma już te szalone 16 lat i wie coś na temat kłodometrii oraz pragnie być prawdziwym dumnym Szkotem grającym na dudach. Semesenpai, chyba też nie jest do końca trzeźwy na umyśle… Ma też całkiem sporo do ukrycia. Rzut kłodą wychodzący poza atmosferę? Podejrzewam, że to tak na wypadek, gdyby ktoś tu jeszcze szukał resztek logiki. Dowiadujemy się też, że grą na dudach można wywołać wichry namiętności, prowokujące ogień rozpalający duszę (przy okazji spalający kilka drobnych okolicznych szczegółów, ale kto by tam się przejmował). Mało? Tajemnice Nekochana są naprawdę BRUDNE… Wspominałem już o jeziorze Loch Ness prawda? Uwaga zaskoczenie, mieszka w nim LOCHNESSU MONSTA (pisownia oryginalna)! Do tego wszystkiego można dopisać inne dziwne rzeczy, jak chociażby zakończenie tomu pierwszego, które mocną sceną zapowiada kolejne wydania. Całkiem niezły cliffhanger! 

 

 

Podsumowując 


Po ostatnim kadrze otrzymujemy porcję Kawaii Scotland od kuchni, krótką historię, jak to wszystko się zaczęło oraz kilka słów i podziękowania od samych autorek. Patrząc na okładkę, ktoś niewtajemniczony mógłby pomyśleć “fuuu shoujo/fuuu yaoi”, ale tak naprawdę nic bardziej mylnego. Spodoba się nawet właśnie przeciwnikom tych gatunków, bo będą mogli się pośmiać z luźno potraktowanych i karykaturalnie przedstawionych typowych motywów. Absurd i parodia to pojęcia, o których musimy pamiętać myśląc o tym cudownym tworze. Pomimo fabuły opartej na banalnym pojęciu, powoli poznajemy ciekawy świat stworzony przez autorki, poznajemy pewne tajemnice, stopniowo chcemy wiedzieć coraz więcej i więcej. Nie możemy powiedzieć złego słowa o kresce. Idealnie wpasowana w realia tego świata i wykonana z bardzo wyraźną precyzją upiększa scenariusz i upina go w spójną całość. Jeśli poszukujecie czegoś lekkiego, co da Wam zestaw naprawdę szczerych parsknięć śmiechem i jednocześnie zaciekawi pewną osią fabularną budującą jedną całość, to polecam Kawaii Scotland całym sercem! 

 

Ciężko poddać parodię bezpośredniej ocenie, ale w swojej kategorii zasługuje na szczere 9/10. Zachowuje bardzo dobrze wszystkie elementy budowy magni, a punkt odejmuję, bo znając życie trochę poczekamy na kontynuację, mimo takiego cliffhangera na zakończenie…

 

 

Tytuł: Kawaii Scotland 
Gatunek: shoujo (absurdalnie, ale jednak)
Scenariusz: Ilona “Kobieta Ślimak” Myszkowka, Janina “Nina” Grzegorzek 
Rysunki: Katarzyna “Dranka” Stasiowska
Wydawnictwo: Gindie
Data wydania: 10 grudzień 2016
Cena okładkowa: 22 zł
Ilość tomów: 1 

 

 

Szkoto-koty, kłodometria i inne absurdalne cuda - Kawaii Scotland!

Plusy

absurd i parodia

komiczność

świetny humor

piękna kreska

Minusy

chwilę poczekamy na kontynuację

za szybko skończyła się przy czytaniu

90 10