Fanem mangi i anime One Piece jestem od 2010 roku, więc kiedy w 2017 roku zapowiedziano aktorską adaptację moją reakcją było: „o nie”. Nauczony na porażkach takich jak Dragon Ball: Ewolucja, nie przypuszczałem, że ten projekt może się udać.
Jednak, czas mijał, a na światło dzienne wychodziły kolejne interesujące fakty. Szybko okazało się, że nie tylko obsada, ale przede wszystkim ekipa produkcyjna zaangażowana w tę adaptację to ogromni fani przygód Słomianych Kapeluszy. Dodatkowo, nad serialem pieczę sprawował sam autor. A jak wszyscy fani One Piece wiedzą, Eiichiro Odzie można zaufać. Dzień premiery w końcu nastał, a na Netfliksie dostępny jest już cały serial aktorski One Piece.
Zwiastuny mówiły jedno – będzie dziwnie, ale zabawnie. Przeniesienie do prawdziwego świata niezwykle dynamicznych, zwariowanych i widowiskowych wydarzeń z mangi shounen to ogromny problem, na którym poległo wiele wytwórni. Dodatkowo, One Piece charakteryzuje się iście karykaturalnymi designami, które od animowanej wersji odrzuciły nawet weteranów świata mangi i anime. Sam przez kilka lat zmagałem się z rozpoczęciem tej przygody, aż pewnego dnia po prostu zostałem pochłonięty przez morską przygodę.
Podobnie, jak w mandze i anime One Piece, serial aktorski rozpoczyna się od spotkania Luffy’ego i Coby’ego. Twórcy starali się oddać niemal 1:1 wiele kluczowych scen. Niektóre wydarzenia zostały sprytnie wymieszane ze wspomnieniami bohaterów, aby spiąć główne wątki w kilka odcinków serialu live-action.
Już od pewnego czasu wiedzieliśmy, że serial aktorski One Piece przedstawi tylko sagę East Blue. Oznaczało to, że produkcja Netfliksa ukazuje wydarzenia z pierwszych około 60 odcinków anime, które liczy już ponad 1000 epizodów. Tak, naprawdę tak malutki fragment tej historii pojawił się w pierwszym sezonie.
Jednak to się naprawdę mogło udać. Saga East Blue to początek przygód Słomianych Kapeluszy .To właśnie tutaj pojawili się pierwsi członkowie załogi. Na przestrzeni kilku epizodów serial aktorski przedstawił spotkanie Luffy’ego z Zoro, Nami, Sanji i Usoppem.
Doskonale pamiętałem początek One Piece, więc wiedziałem, co wydarzy się w poszczególnych odcinkach. Mimo to dałem się kilkukrotnie zaskoczyć twórcom tej produkcji. Zwłaszcza, że niektóre wydarzenia zostały lekko zmienione. Powiększono udział Garpa, który w mandze One Piece odgrywa większą rolę dopiero po... około 300 odcinkach. Muszę jednak przyznać, że podobała mi się historia, w którą go wpleciono. Dziadek Luffy’ego od zawsze pragnął, aby jego wnuk dołączył do marynarki. Kapitan Słomianych Kapeluszy obrał sobie natomiast za cel zostanie Królem Piratów.
Wątek Garpa rozwinięto, ale za to niektóre historie zostały wycięte. Nie pojawił się nawet Smoker (a przynajmniej w wersji dorosłej). Zamiast niego tropem Luffy’ego podążał jego dziadek. Prawdopodobnie właśnie dlatego zrezygnowało z udziału tego kapitana marynarki. Występ Smokera zwiastuje scena końcowa ostatniego odcinka. Jednak, czy dostaniemy drugi sezon? Tego na ten moment nie wiadomo.
Trochę się jednak zapędziłem. Powróćmy do samej fabuły. Akcja One Piece rozgrywa się w fikcyjnym świecie, który jest podzielony na kilka mórz i jeden wielki ocean – Grand Line. Luffy pragnie zostać Królem Piratów, więc powoli kompletuje załogę i wyrusza w morską podróż.
One Piece jest bardzo chaotyczną, ale niezwykle dopracowaną opowieścią. Przez wielu autor mangi jest określany geniuszem, któremu nie umyka żaden detal. Skoro Eiichiro Oda czuwał nad serialem aktorskim to fani wierzyli, że wyjdzie z tego coś dobrego. Obsada została wybrana perfekcyjnie. Nie tylko wygląd bohaterów się zgadza z mangowym pierwowzorem. Pasują nawet charaktery członków obsady. Udowodniły to liczne castingowe materiały wideo udostępnione jeszcze przed premierą serialu. Iñaki Godoy i reszta załogi świetnie sprawdzili się w swoich rolach. Nawet Buggy, którego wielu czytelników mangi nie trawi, wypadł świetnie dzięki kreacji Jeffa Warda.
Największym problemem przy aktorskiej adaptacji One Piece nie był nawet dziwny wygląd postaci (np. Arlong). Sam autor powiedział niedawno, że planował przenieść tę historię do naszego świata od wielu lat. Jednak, dopiero teraz technologia pozwoliła na sensowne ukazanie mocy Luffy’ego i innych zwariowanych elementów tej mangi.
Ciało Luffye’ego jest z gumy. Inne postacie także posiadają różne absurdalne moce, więc ekipa produkcyjna z pewnością miała niemały problem z efektami specjalnymi. O ile super ataki udało się przedstawić całkiem dobrze, o tyle serial aktorski One Piece leżał na polu kreacji eksplozji i scen walki. Widać to zwłaszcza przy debiucie Mihawka. W tle pojawiają się wybuchy, które są po prostu tandetne. Na szczęście, również tutaj aktor ratuje całe show. Steven Ward skradł czas antenowy, dzięki czemu drugoplanowe niedociągnięcia nie miały znaczenia. Serial aktorski One Piece ma po prostu niesamowicie dobrą obsadę.
Najsilniejszą stroną tej produkcji jest nie tylko wierność materiałowi źródłowemu, a przede wszystkim gra na emocjach widza. Dzieło Eiichiro Ody słynie z wielu chwytających za serce momentów, co mogłoby nie zadziałać, gdyby wydanie live-action było faktyczną klapą. Na szczęście, nawet liczne absurdy nie przesłoniły kilku ckliwych chwil z udziałem znanych bohaterów. Zwłaszcza słynna scena w Arlong Park wypadła zaskakująco dobrze. Jako fan byłem bardzo zadowolony z tego co ujrzałem.
Mimo iż serial aktorski One Piece prezentuje się naprawdę dobrze, nadal mam obawy, że szersza publika po niego nie sięgnie. Niektóre mangi i anime wyglądają abstrakcyjnie, a kiedy te liczne absurdy zostały przeniesione do prawdziwego świata to stały się... jeszcze dziwniejsze. Postaciom z anime można wybaczyć naprawdę wiele, ale kiedy „prawdziwi” bohaterowie biorą udział w głupkowatych akcjach to robi się po prostu dziwnie. Nie będę zaskoczony jeśli fani tematyki piratów, którzy oglądali np. Black Sails, kompletnie zignorują tę produkcję Netfliksa. One Piece wygląda dziwnie w każdej formie i ta dziwność może pokonać chęć zagłębienia się w tę niezwykłą opowieść.
Jestem natomiast przekonany, że dzięki temu serialowi aktorskiemu wielu fanów anime i mangi, którzy do tej pory nie byli w stanie zabrać się za One Piece, dadzą tej serii kolejną szansę. Dzieło Netfliksa to naprawdę tylko początek tej niezwykłej opowieści, która dalej robi się już tylko lepsza. Ponad 500 milionów sprzedanych tomów to nie przypadek.
Jako fan jestem zadowolony, jak dobrze prezentuje się ten serial aktorski. Niektóre rzeczy po prostu nie mogły działać w wydaniu live-action, ale twórcy i obsada i tak dali z siebie 120%. Czy ta produkcja mogła wyglądać lepiej? Naprawdę trudno mi w to uwierzyć.
Świetnie dobrana obsada
Udana gra na emocjach widza
Lekkie zmiany scenariusza na potrzeby kilkuodcinkowego serialu
Bardzo dokładne odzwierciedlenie lokacji
Liczne sceny 1:1 z mangi