• Autorka recenzji: Nikorin

W Granblue Fantasy: Relink zostajemy wrzuceni prosto w sam środek fabuły, gdzie zostajemy kapitanem latającego statku Grandcypher. Wraz z załogą dotarliśmy właśnie na nieba nowego "kontynentu" Zegagrande składającego się z licznych lewitujących wysepek, a naszym celem jest dotarcie do miejsca zwanego Estalucią, które opisał w swoim ostatnim liście nasz ojciec. Fabuła skupiać się będzie jednak na uratowaniu z rąk wroga błekitnowłosej Lyrii, z którą jesteśmy połączeni dziwną więzią. Brzmi skomplikowanie? Muszę przyznać, że na początku ilość nowych informacji i postaci naprawdę może przytłoczyć, a wrzucenie gracza od razu w wir wydarzeń jest nieco dziwnym zabiegiem. Na szczęście w trakcie rozgrywki dowiadujemy się powoli o co w tym wszystkich chodzi, tak że nawet osoba nie mająca do czynienia wcześniej z uniwersum Granblue będzie w stanie zrozumieć całą historię. Ale jeśli chcecie poznać ją dokładniej to polecam zapoznać się z anime Granblue Fantasy The Animation!

Latające statki, lewitujące wyspy i masa obco-brzmiących nazw mogą przytłoczyć, ale na szczęście sama rozgrywka jest bardzo przyjemna i dobrze wyjaśniona. Podczas gry będziemy udawać się na różne wysepki i pokonywać kolejnych przeciwników ekipą składającą się z 4 bohaterów. Możemy kierować jednym z nich, a resztę prowadzi sztuczna inteligencja i muszę przyznać, że robi to naprawdę dobrze! Już nie pamiętam w jakiej grze ostatnio patrzyłam na to, w jaki sposób AI robi uniki, chowa się przed atakami bossa czy wskrzesza inne postacie. Walka z takimi towarzyszami to sama przyjemność! Każdy z nich ma inne umiejętności i bronie, a w trakcie rozgrywki jesteśmy w stanie odblokować nowych bohaterów, którzy mogą znacząco ją urozmaicić. Niestety w przeciwieństwie do oryginalnej ekipy nie będą się oni pojawiali w cutscenkach, co było trochę rozczarowujące.

vvd

 

Walka w tej grze jest niesamowicie płynna i intuicyjna. Bardzo szybko da się opanować uniki, bloki i specjalne ataki, które w innych produkcjach bywają zawiłe i męczące. Tutaj wszystko jest po prostu przyjemne i logiczne. Do wyboru mamy 4 skille (buffy, ataki, heale itp.), które możemy odblokować w ogromnym drzewku umiejętności za punkty zdobyte z zadań pobocznych i levelowania postaci. Możemy zmieniać je w trakcie rozgrywki i wypróbowywać nowe buildy dla naszych bohaterów. Oprócz tego są jeszcze "Link" ataki odpalane, kiedy na ekranie zaświeci się kółko, specjalne ataki dostępne po naładowaniu paska pod portretem naszej postaci i umiejętności eksluzywne dla danego bohatera.

Rozgrywka mimo swojej prostoty szybko zaczyna stawiać przed nami także wyzwania. Do odblokowania niektórych skrzynek trzeba pokonać trudnych przeciwników, walki z bossami także nie należą do najłatwiejszych, a kolejne questy dostępne na tablicy zadań bardzo szybko stają się coraz cięższe. Ważny jest więc ciągły rozwój naszych bohaterów - używanie skill poinstów, ulepszanie broni u kowala, odbieranie nagród i eksploracja terenu (która byłaby zdecydowanie łatwiejsza z dostępną w rogu mini mapą), a także kończenie "Fate" epizodów, które są urywkami z historii naszych postaci i nagradzają nas dodatkowymi punktami ataku czy HP.

dvdv

 

Skoro już o rozwoju postaci mowa, to warto wspomnieć o tym po co w ogóle to wszystko. Dość szybko zauważycie, że mnogość możliwości ulepszenia broni czy skilli jest nieproporcjonalnie duża w stosunku do długości samej fabuły. Mamy tu w końcu tylko 11 głównych epizodów i "Episode 0" polegający na rozwiązywaniu zadań z tablicy. Na tym jednak nie kończy się rozgrywka, a wręcz dla wielu graczy będzie to dopiero początek zabawy z Granblue Fantasy, ponieważ sercem endgame'u jest możliwość gry online z innymi ludźmi i pokonywanie coraz to trudniejszych bossów. To właśnie w trakcie tych walk tak ważny będzie dopracowany ekwipunek i rozwinięte na maksa drzewko skilli. Dzięki takiemu rozwiązaniu produkcja ta powinna przypaść do gustu zarówno osobom, które lubią grać w jRPGi tylko dla fabuły (ta jest przyjemna i pełna akcji), ale też tym, którzy szukają w nich wyzwań i lubią grać z innymi.

Jeśli chodzi o oprawę audiowizualną to stoi ona na wysokim poziomie. Projekty postaci są cudowne, walki z bossami zjawiskowe, a miasteczka pełne kolorów (szkoda tylko, że takie małe!). Jednak na pierwszy plan zdecydowanie wychodzi muzyka, nad którą pracowali znakomici kompozytorzy tacy jak Nobuo Uematsu czy Tsutomu Narita (znani z muzyki do takich gier jak Final Fantasy czy Xenoblade Chronicles), co słychać dosłownie w każdej lokacji i podczas każdej walki z bossem. Polecam odpalić sobie sam soundtrack, bo naprawdę warto!

 

 

Czas więc na odpowiedź na pytanie, czy oczekiwania fanów w stosunku do Relink zostały spełnione? Myślę, że w większości jak najbardziej tak! To pełna akcji gra o niesamowicie przyjemnym systemie walki i widowiskowymi walkami z bossami, która oprócz głównej fabuły oferuje także bardzo rozwinięty endgame i możliwość grania online. Zabrakło tutaj może kilku rzeczy takich jak dłuższy wstęp do historii czy większy udział w fabule postaci odblokowywanych w trakcie gry, ale nawet mimo tych wad jest to bardzo przyjemne jRPG warte ogrania!

Pełna akcji gra, która oprócz głównej fabuły oferuje także bardzo rozwinięty endgame i możliwość grania online. Warto ogrania mimo kilku wad.

Plusy

Przyjemny, intuicyjny system walki

Widowiskowe walki z bossami

Rozwinięty endgame

Możliwość grania online

Świetny soundtrack

Minusy

Zostajemy rzuceni prosto w środek fabuły, brakuje dłuższego wstępu

Brak minimapy

Postacie, które możemy odblokować, nie pojawiają się w głównej fabule

80 10