Po obejrzeniu intra z „Cha-La Head-Cha-La” w tle odpalamy tryb fabularny, zanim to jednak uczynimy zmieniamy w ustawieniach język postaci na japoński, wszak chcemy usłyszeć oryginalnych seiyuu (aktorów głosowych),  a nie anglojęzyczny dubbing (chociaż to już kwestia gustu). Napisy rzecz jasna będą polskie. Przy okazji nie bójmy się włączyć wysokiego poziomu grafiki i 60 FPS, gra jest bardzo dobrze zoptymalizowana i nawet podczas walk będzie działała płynnie – w razie potrzeby ustawienia można swobodnie zmieniać w trakcie rozgrywki. 

 

 

Na samym początku wątku nfabularnego dostajemy przedsmak tego co nas czeka, czyli bardzo emocjonujące walki. Po krótkim wstępie przechodzimy do tworzenia naszego własnego bohatera. Tak, dokładnie, niemalże osobiście wkraczamy do świata Goku i spółki. Wybieramy rasę, budowę ciała, fryzurę, a nawet kolor oczu i kształt nosa.

 

 

Historia rozpoczyna się w momencie, gdy Trunks przywołuje nas przy pomocy smoczych kul. Ktoś manipuluje czasem, musimy pomóc mu w naprawieniu biegu historii dołączając do Patrolu Czasu. Początkowo jako niedoświadczony wojownik stawiamy czoło Raditzowi, któremu w niewytłumaczalny sposób udało się uniknąć ostatecznego ataku Piccolo tak, że tylko Goku został uśmiercony. Naszym zadaniem jest dopilnowanie, by wszystko potoczyło się tak jak przed laty pokazał nam Akira Toriyama, twórca mangi Dragon Ball. Już podczas pierwszego zadania można dostrzec, że aby w pełni delektować się Dragon Ball Xenoverse wypadałoby znać oryginalną fabułę, a najlepiej mieć ją w małym paluszku (tak aby dostrzegać nawet najdrobniejsze zmiany w historii jak np. Raditz robiący unik przed rozwścieczonym Gohanem podczas, gdy w rzeczywistości powinien dostać „z główki”). Nie znając fabuły mangi gra będzie po prostu kolejną nawalanką, swoją drogą świetną, ale o tym w dalszej części.

 

Dumni z siebie, że sprostaliśmy pierwszemu zadaniu od razu rzucamy się w wir dalszych walk. O dziwo jednak zostajemy bezlitośnie pokonani przed Nappę i Vegetę - co się stało? Naszym oczom ukazuje się jedna z lepszych stron gry, jest ona najzwyczajniej trudna. Taka jaka powinna być - nawet Goku nie sprostałby księciu Saiyan, gdyby nie trenował w zaświatach. Słuchamy więc tego co ma nam do powiedzeniu Trunks, za jego wskazówkami udajemy się do miasta, gdzie nabywamy pierwszy ekwipunek, ale przede wszystkim wykonujemy misje poboczne w celu podniesienia umiejętności. Z każdym wykonanym zadaniem otrzymujemy punkty doświadczenia, a co za tym idzie poziomy – na każdy przypadają 3 punkty umiejętności, które możemy rozdzielić między punkty zdrowia, ki, wytrzymałości, ataku fizycznego, czy też superciosów (np. kamehameha). 

 

 

W mieście Tokitoki można robić naprawdę wiele, poza sklepami dostępne są wspomniane misje poboczne offline, oraz online, ponadto warto spróbować swoich sił przeciwko innym graczom.

 

Gdy już jesteśmy gotowi wracamy do Trunksa i po raz kolejny stawiamy czoło bezlitosnym oprawcom – historia musi zostać naprawiona. Wraz z biegiem fabuły w mieście zaczyna przybywać postaci z uniwersum Dragon Ball, które z chęcią podejmą się naszego treningu. Możemy nauczyć  się od nich wielu przydatnych technik (nawet od Krillana!). Jednak nawet uzbrojeni po zęby nadal będziemy trudzić się z przeciwnikami. Rozgrywka została tak zoptymalizowana, by kolejni wrogowie Goku, byli faktycznie coraz silniejsi, tak jak to miało miejsce w mandze.

 

Przejdźmy do tego jak prezentuje się sam system walki. 

 

 

Pojedynki toczą się na trójwymiarowych planszach. Do dyspozycji mamy klawiaturę i myszkę, bądź pada. Załóżmy, że wybraliśmy pierwszą opcję – wykonanie combosów jest bardzo proste i polega na odpowiednim wciśnięciu dwóch przycisków. Możemy je płynnie łączyć, dla przykładu, nie ma żadnych przeszkód aby wykonać serię ciosów zakończoną potężnym deszczem pocisków, tak by przygwoździć wroga do gruntu. Im więcej wprawy nabierzemy tym pojedynki będą bardziej dynamiczne. Inteligencja przeciwników jest wysoka dzięki temu nie możemy ot tak schować się gdzieś za skałą i znienacka bombardować seriami, wróg nas wyśledzi i da niezapomnianą lekcję na przyszłość. Nie wolno lekceważyć wroga. Nie można narzekać również na aspekt graficzny, gry oparte na anime  nigdy nie będą miały tylu detali co chociażby najnowszy Mortal Kombat. Wyznacznikiem zawsze będzie mangowy, bądź animowany oryginał. W Dragon Ball Xenoverse postacie są bardzo ładnie odwzorowane, szybkie ruchy dzięki 60 klatkom na sekundę, również prezentują się płynnie.

 

Zanim przejdziemy do wyszukania minusów warto wspomnieć o animowanych przerywnikach, w których pojawiają się postacie zaprojektowane i narysowane przez samego Toriyamę. Wszystko to jest części intrygującej fabuły DB Xenoverse, która różni się od całej masy swoich poprzedników będących robionymi kolokwialnie mówiąc „na jedno kopyto”.

 

 

Skłamałbym, gdybym powiedział, że polskie tłumaczenie jest bardzo dobre. Jeśli przymkniemy oko na pewne wpadki to da się przeżyć, ale nadal boli mnie gdzieś wewnątrz, gdy widzę Szatana Piccolo lub część ekwipunku określoną jako Kostium Miszcza Goku (to nawet nie jest błąd przekładu, a najzwyklejsza wpadka ortograficzna). Do czego jeszcze można się przyczepić? Chyba tylko do absurdalności fabuły, w niektórych momentach, bo jak inaczej można określić fakt, że pomogliśmy pokonać Friezę, a chwilę później mamy trudności z „doładowanym” Mr. Satanem. To tak dziwne, że aż zabawne. Więc może to wcale nie takie głupie? Sami ocenicie, gdy zagracie. A zagrajcie, bo warto. Dragon Ball Xenoverse to gra, po którą powinien sięgnąć każdy fan serii oraz dobrej staromodnej shonenowej rozwałki. Z całym sercem polecam, zabawa na długie godziny - dosłownie.

 

 

 

Galeria z rozgrywki "recenzenckiej" dostępna jest na naszym fanpage'u: Link

 

Dragon Ball Xenoverse - wersja na PC

Plusy

Pierwsza dobra gra DB na PC

Dobrze dostosowany poziom trudności

Ciekawa fabuła i własna postać

Dobra optymalizacja na PC

Minusy

Błędy w tłumaczeniu

Mały wybór ekwipunku dla poszczególnych ras

94 10