Alita: Battle Angel to hollywoodzkie spojrzenie na kolejną japońską mangę sprzed lat. Reżyserem wspomnianego filmu został Robert Rodriguez (Sin City, Desperado), a funkcję producenta pełnił James Cameron (Titanic, Avatar).
Czy i tym razem, jak w przypadku innych adaptacji komiksów z Kraju Kwitnącej Wiśni, Amerykanie byli w stanie stworzyć zaledwie półprodukt, który ogląda się z przymrużeniem oka? A co jeśli już na wstępie oznajmię, że… jest to najlepsza hollywoodzka adaptacja japońskiej mangi jaka powstała?
Akcja filmu Alita: Battle Angel rozgrywa się w XXVI wieku, kilkaset lat po gigantycznym konflikcie, który doprowadził do ogromnych zmian społeczno-ekonomicznych na całym świecie.
Tak jak w komiksie autorstwa Yukito Kishiro, główną bohaterkę jest dziewczyna-cyborg, tytułowa Alita (Rosa Salazar). Niemal kompletnie zniszczone ciało Ality na wysypisku śmieci znajduje Dr Dyson Ido (Christoph Waltz), który specjalizuje się w tworzeniu i naprawach mechanicznych kończyn. Ido ratuje młodą dziewczynę i obdarowuje ją nowym ciałem.
Mimo amnezji, Alita bardzo szybko orientuje się, że nie jest zwykłym cyborgiem, a maszyną bojową. Postanawia wykorzystać swoje niesamowite zdolności polując na czające się w mieście zło. W międzyczasie na jej drodze staje młodzieniec, Hugo (Keean Johnson). Między tą dwójką niemal od razu pojawia się uczucie.
Alita: Battle Angel to niezwykła opowieść, w której wartka akcja przeplata się z zażartymi pojedynkami, wątkiem romansu, oraz tragedii.
Fanów twórczości pana Kishiro z pewnością ciekawi fakt, jak wiernie adaptacja odwzorowuje mangę stworzoną w latach 90-tych ubiegłego wieku. Niestety, film nie przedstawia całej zawartości komiksu, a zaledwie jej małą część (mniej niż połowę tomów). Ma to jednak swoje plusy! Wszystkie ważne sceny zawarte w mandze pojawiają się także w hollywoodzkim filmie, a do tego niektóre wątki zostają rozwinięte. Przykładowo, relacja między Alitą i Hugo została wykreowana znacznie ciekawiej niż w mandze. Choć brzmi to absurdalnie, film w reżyserii Roberta Rodrigueza może być nawet lepszy niż manga. Jednak, przez pryzmat tego, że zaadaptowany został zaledwie ułamek fabuły komiksu nie możemy takiego porównania brać całkowicie poważnie. Zapewniam jednak, że fani oryginalnej mangi nie będą zawiedzeni podczas seansu (sam czytałem mangę i jestem pozytywnie zaskoczony).
Co się tyczy samych postaci w filmie to są one bardzo dobrze wykreowane. Christoph Waltz nie zawodzi jako Dr Ido, ale właśnie tego można się spodziewać po dwukrotnym zdobywcy Oscara. Hugo jest po prostu OK - Keean Johnson nie miał przed sobą trudnej roli. Ed Skrein jako groźny łowca Zapan i Jackie Earle Haley w roli antagonisty Grewishki również sprostali postawionemu przed nimi wyzwaniu. Na największe oklaski zasługuje odtwórczyni tytułowej roli, Rosa Salazar. Alita jest po prostu cudowna, urocza, a do tego śmiertelnie poważna i zabójcza. Przez lwią część seansu jest zwykła nastolatką zafascynowaną otaczającą ją światem, aby po chwili przemienić się w maszynę do zabijania!
Efekty specjalne wykorzystane w filmie także stanowią plus tej produkcji, ale to możecie dostrzec już na samych zwiastunach. Mała skala pojedynków zaowocowała większym przyłożeniem animatorów do szczegółów. Każde starcie Ality z robo-zabójcami ogląda się z zapartym tchem i szeroko otwartymi oczyma.
A skoro o oczach mowa… po premierze pierwszego zwiastuna w Internecie podniosła się burza na temat „dziwnego” wyglądu Ality. Kwestia jej wielkich oczu jest bardzo łatwa do wytłumaczenia. Alita jest cyborgiem stworzonym kilkaset lat przed wydarzeniami z filmu, kiedy najwidoczniej inżynierowie nie byli jeszcze w stanie odtworzyć w stu procentach ludzkiego wyglądu. Nie martwcie się jednak, już po kilku minutach seansu przestaniecie zwracać uwagę na jej dziwny wygląd, kiedy tylko na ekranie zacznie przelewać się krew.
Tak, dobrze przeczytaliście – w filmie jest krew i to całkiem sporo. Zastanawiam się jak ta produkcja otrzymała kategorię PG-13, ponieważ osobiście nie poleciłbym jej młodszym widzom – ucinane kończyny to nie jest widok, który rodzic chciałby zaserwować swoim pociechom.
Poza krwawymi pojedynkami zwiastuny nie ukazują także ciekawie poprowadzonej fabuły filmu. Jestem pewien, że podczas seansu będziecie zaskoczeni kierunkiem jaki obiera historia Ality. To nie jest typowy hollywoodzki blockbuster. W fabule można dostrzec wizję japońskiego mangaki.
Niestety, przez fakt, że film adaptuje zaledwie ułamek mangi zakończenie pozostawia wiele do życzenia i pewnie właśnie dlatego hollywoodzkie losy Ality spotkały się z negatywnym odbiorem krytyków (pewnie również przez krwawe sceny przy PG-13). Zakończenie filmu jest niesatysfakcjonujące, aż chce się więcej. Miejmy nadzieję, że pan Rodriguez stworzy również sequel, ponieważ dalsze losy Ality także powinny trafić do kin!
Alita jest cudowna i zabójcza
Sceny akcji są bardzo widowiskowe
Film wierny mandze, a może nawet lepszy