Rozpoczynając seans Dungeon ni Deai wo Motomeru no wa Machigatteiru Darou ka Gaiden: Sword Oratoria, liczyłam chociaż na odrobinę kontynuacji przygód Bella- bohatera znanego nam z części pierwszej. Niestety, fani białowłosego chłopaka muszą obejść się smakiem, gdyż pojawia się on w zaledwie kilkunastu scenach. Są one przedstawieniem sytuacji znanych nam z pierwszej części DanMachi z perspektywy tytułowej Księżniczki Miecza. 

 

 

Fabuła skupia się na przygodach Rodziny Loki. Dokładniej poznamy bohaterów, których mieliśmy już okazję spotkać w poprzedniej części. Bardzo dużą wagę przywiązano do relacji między członkami Rodziny oraz osobistych przeżyć Ainz. Dziewczyna niczym małe dziecko uczy się o przyjaźni, zaufaniu i miłości. Rozbudowany został wątek młodej elfki o imieniu Lefiya, która stara się zaskarbić przyjaźń członków Rodziny, oraz zyskać więcej mocy.

 

 

Graficznie anime przedstawia poziom bardzo zbliżony do poprzedniej odsłony. Postacie są narysowane ładnie, jednak bez znaczących szczegółów. Tła natomiast- różnorodne i prezentują dobry poziom. Animacje walk oraz efektów specjalnych nie wywierają ogromnego wrażenia, jednak zdecydowanie  wystarczą, by spełnić oczekiwania co do tego tytułu.

 

 

Bohaterowie są zdecydowanym plusem Sword Oratoria. Każdy jest inny, posiada własne, charakterystyczne cechy. Księżniczka Wallenstein to cicha i spokojna młoda kobieta. Wydaje się być bez uczuć, jednak emocje i nowe doświadczenia wpływają na jej postrzeganie świata. Siostry Amazonki- Tione i Tiona, są osobami niezwykle żywiołowymi. Niejednokrotnie dostrzeżemy typowe zachowania, które mają miejsce w relacjach między rodzeństwem. Roznegliżowane bóstwo Rodziny, mające problemy z alkoholem- Loki, tylko czeka, aż będzie mogła obmacać główną bohaterkę. Natomiast Lefiya to młoda elfa, która dopiero uczy się magii. Kocha Ainz, za wszelką cenę chce wspierać swoją drużynę. Ciekawą postacią jest Bete- młodzieniec z wilczymi uszami, który swój opryskliwy temperament i siłę wykorzystuje do zyskania świętego spokoju.

 

 

W tle przewija się muzyka, która może nie pozostanie w naszej pamięci, jednak jest dopasowana do mających miejsce sytuacji. Opening jest przyjemny, jednak w ucho wpada jedynie refren.  Zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu utwór kończący każdy odcinek. Wykonany został w prosty sposób, jednak jest niezwykle sympatyczny i miło się go słucha.

 

 

Sword Oratoria jest ciekawym tytułem na deszczowe popołudnie.  Pozycja na pewno przypadnie do gustu fanom poprzedniej odsłony DanMachi, gdyż akcja toczy się w dobrze nam znanym świecie. Boli jedynie znikoma ilość czasu antenowego Bella, chociaż (jakby nie patrzeć) miał on już swoją serię.  Fani gier, walk oraz magii nie powinni się zawieść podczas seansu. Dla lepszego zrozumienia świata polecam obejrzeć poprzednią część DanMachi, chociaż Sword Oratoria bez problemu może funkcjonować jako osobne anime.

 

 

Tekst autorstwa: Ewy "Varmy" Ciepiel

DanMachi: Sword Oratoria- Recenzja

Plusy

różnorodność bohaterów

szybkie tempo wydarzeń

ciekawie ukazane relacje w Familiach

Minusy

Lefiya na dłużą metę drażni

za mało Bella

66 10