Shoneny kochamy za epickie walki. Moe za słodkość. Bishoneny za przystojnych panów. Mecha za roboty. Filmy studia Ghibli kochać można za wiele rzeczy. Za magię i baśniowość wychylające się zza rogu codzienności. Za czające się w kątach piękne w swojej prostocie morały. I za film "Szept serca".
Kot, który jeździł koleją
Świat 14-letniej Shizuku wypełniają książki. Tomiszcza małe i duże są jej największą pasją, zajmując większość czasu i nierzadko wygrywają z nauką czy domowymi obowiązkami. Pewnego dnia wypożyczając kolejne książki Shizuku zauważa, że na wszystkich kartach widnieje nazwisko Seiji'ego Amasawy. Zaintrygowana dziewczyna zaczyna snuć domysły na temat tajemniczego miłośnika książek, wyobrażając go sobie jako cudownego, rozumiejącego jej pasję księcia. A także jako przeciwieństwo chłopca z jej szkoły, który nie omieszkał skrytykować zostawionego przez nią na ławce tłumaczenia piosenki. Gdy dodamy do tego wątek romantyczny...
Pewnego dnia, gdy Shizuku jedzie pociągiem do biblioteki, obok niej siada dość nietypowy pasażer - niezbyt często bowiem mamy okazję siedzieć obok włóczykijskiego kocura, który za nic mając naszą obecność podziwia sobie widoki za oknem. Gdy zwierzątko wyczłapuje się na tej samej stacji co ona, Shizuku popychana wyobraźnią i ciekawością, zapominając o całym świecie (w tym o trzymanym w ręku obiedzie dla taty), rusza za nim. Baśniowy instynkt nie zawodzi jej, bowiem po krótkiej wędrówce szary kocur - niczym biały królik Alicję do Krainy Czarów, zaprowadza ją do małego antykwariatu. Spotyka w nim właściciela - sympatycznego staruszka, jego wnuka - wspomnianego wyżej kolegę ze szkoły, oraz figurkę kota ze szmaragdowymi oczami, który zakulisowo stanowi centrum całej historii.
Zainspirowana nowymi znajomościami, zwłaszcza z Seiji'm zdeterminowanym do zostania znakomitym lutnikiem, Shizuku zacznie szukać swoich własnych marzeń, a także podejmie próby, aby je zrealizować. Będziemy śledzić jej starania, frustracje i radości, a także osoby, które ją otaczają. Oprócz antykwariusza i jego wnuka poznamy jeszcze kilka innych postaci, między innymi rodzinę Shizuku, która widząc zaangażowanie dziewczyny w pozaszkolną działalność martwią się o jej przyszłość, a także znajomych ze szkoły, którzy dopełniają wątku romansowych kłopotów, wplątując ją w niefortunny miłosny trójkąt. Postacie te, choć drugoplanowe, są dobrze nakreślone, dzięki czemu nawet jeśli nie zajmują zbyt dużo filmowego czasu, nie stanowią jedynie biernego, wyblakłego tła, ale ludzi z krwi i kości obdarzonych nie tylko różnym wyglądem ale i charakterem.
"Spragniona życia wciąż zawsze gubiła coś"
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że dostajemy typowy romans shojo jakich wiele. Mamy nastoletnią, roztrzepaną bohaterkę uwikłaną w romansowe perypetie i fantastyczno-baśniową otoczkę. "Szept Serca" wychodzi jednak ze sztampy swojego gatunku, serwując nam subtelną i piękną historię o poszukiwaniu samego siebie. Przedstawia nam Shizuku jako sympatyczną marzycielkę, niepewnie próbującą swoich sił w tłumaczeniu tekstów piosenek, która wraz z rozwojem historii odkrywa swoją pasję, miłość i postanawia znaleźć marzenia, które wyznaczyłyby jej własną ścieżkę. I choć czasami wydaje się, że cała historia niczym w cytacie Paulo Coelho sprowadza się do tego, że "kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu", historia pokazuje nam, że w życiu, nawet wypełnionym magią codzienności, "niełatwo jest postępować inaczej niż wszyscy", a sukces nigdy nie przychodzi od razu. Jednak choć droga do spełnienia marzeń nie jest prosta, z pewnością nieraz potrafi zaskoczyć i postawić na niej osoby które będą nas wspierać. Można tej historii zarzucić lekką prostotę fabularną, naiwność, brak wybuchów czy innych spektakularnych wydarzeń, szala jednak przechyla się na stronę dodawania całości uroku, niż jego odejmowania.
Choć postacie oraz ich historia zahaczają czasem o spore wyidealizowanie, film zachwyca swoim ciepłym, magicznym klimatem. Sporą rolę odgrywa tu także miasto, które nie raz wydaje się spełniać rolę dodatkowego bohatera. Narracja filmu jest stonowana i niemal przez cały czas karmi nas pięknymi, rozległymi widokami, daleko temu jednak od znużenia i monotonii. Film jest świetnie wyważony, dzięki czemu już od pierwszych minut zostajemy wciągnięci w rytm życia górskiego miasteczka.
Idąc za szeptem serca
Od strony technicznej nie da się filmowi nic zarzucić - reprezentuje on poziom znany z innych produkcji Studia Ghibli, a jest to poziom jak zawsze rewelacyjny. Mimo niewyróżniających się projektów postaci, animacja jest płynna i przyjemna dla oka, zaś tła, zwłaszcza panoramy, stanowią istną ucztę wizualną. Ścieżka dźwiękowa, choć bardzo przyjemna, raczej nie wpada w ucho, czego jednak nie można powiedzieć o piosence przewodniej filmu "Country Road" Johna Denvera. Wykonana w kilku aranżacjach (również po japońsku), a także przewijająca się w utworach instrumentalnych, zapada w pamięć, roztapiając przy okazji nawet te bardziej zatwardziałe serca.
Polskie wydanie "Szeptu serca" w ramach "Kolekcja Studia Ghibli" Monolight Video serwuje nam w dwóch wersjach - z lektorem i napisami. Oglądając film, zwłaszcza w drugim wariancie, możemy chwilami usłyszeć w oryginale coś innego co podpowiada nam tłumaczenie, czasem drobne figle płata nam również synchronizacja tekstu w czasie. Mimo to całość przekładu można uznać za bardzo dobrą.
"Szept Serca" został wydany w 1995 roku, jednak mimo swoich dwudziestu lat na karku, historia w nim zawarta wciąż jest aktualna i zachwyca. Młodsi widzowie z pewnością będą mogli utożsamić się z bohaterami, zaś starsi znajdą w niej nostalgiczną opowieść o problemach, z którymi sami niegdyś musieli się zmierzyć. A może nawet nabiorą ochoty żeby zgubić się gdzieś po drodze podążając tropem szarego, grubego kota.
ciepła i magiczna atmosfera
sympatyczna historia
animacja, muzyka
piękne tła