„Kamisama Hajimemashita” nie jest serią wyjątkową. Nie wprowadza innowacji, idzie torem rutynowej komedii romantycznej. Są przystojni mężczyźni, zbyt mocno oświetlone, romantyczne kadry z bąbelkami i kwiatkami oraz wiele dwuznacznych słów. W swoim gatunku jest jednak dobrze wykonanym, zabawnym, a chwilami nawet trochę pouczającym tytułem.
Nanami Momozono jest zwykłą licealistką. Prawie zwykłą, bo zwykłym licealistom nie uciekają samotnie wychowujący ich rodzice z powodu masakrycznych długów. Nanami ucieka do parku, gdzie pomaga pewnemu nieznajomemu, który w całej swej wdzięczności proponuje jej dach nad głową. Dziewczyna oczywiście zgadza się bez wahania (bo jaka normalna szesnastolatka nie zgodziłby się iść do domu z nieznajomym, starszym mężczyzną?). On za to całuje ją w czoło, daje mapę do teoretycznego domu i znika w oddali. Tak zaczyna się cała opowieść, w której pocałunek nieznajomego okazuje się być błogosławieństwem bóstwa, wspominany dom to opuszczona, zrujnowana świątynia, a w niej czeka nasz główny bish: Tomoe, skrzyżowanie pięknego mężczyzny z białym lisem o nieprzeniknionym spojrzeniu, na widok którego serce Nanami zaczyna bić szybciej. Oczywiście w trakcie rozwoju opowieści dochodzą nowi nieziemscy w naturze i urodzie młodzi osobnicy płci męskiej.
„Kamisama Hajimemashita” to wciąż dość świeży tytuł, który pierwszy raz ujrzał światło dzienne w jesiennym sezonie 2012 roku. Powstał na podstawie mangi o tym samym tytule. Oprawa graficzna osobiście mi się podobała. Tak jak pisałam w swoim gatunku, a wiadomo, że tam, gdzie bishe, tam i duże oczy, nienaganne sylwetki i fryzury. Ogólnie rzecz biorąc bohaterowie są szczupli i zadziwiający swym blaskiem oraz długimi palcami (a niektórzy także pazurami). Tła są dość proste, lecz całość ładnie się komponuje, utrzymując klimat scen. Jeśli chodzi o stronę muzyczną nie zwróciła szczególnie mojej uwagi. Utwór początkowy jak i końcowy są przyjemne w odbiorze, choć zapewne nie powalają z nóg.
Jeśli ktoś poszukuje czegoś z gatunku typowej komedii romantycznej myślę, że śmiało może spróbować zapoznać się z historią Nanami. Nie odkryjemy tutaj raczej nowych lądów, ale czas poświęcony na obejrzenie tego anime będzie przyjemnie spędzony. Wątek komediowy naprawdę czasem zadziwiająco dobrze daje sobie radę, a romans rozwija się ładnie na tle wydarzeń dnia codziennego (zaznaczam ponownie, że to wciąż rzeczywistość bogów i innych stworzeń). Pierwszy sezon zaoferował nam jedynie 13 odcinków serii TV oraz 2 OVA, ale już teraz emitowany jest drugi sezon, który jest kontynuacją losów postaci i, co ważne, zapowiada się, że nie zejdzie z poziomu, który dotychczas utrzymywał.
przyjemna w odbiorze historia
prostota w dobrym wydaniu