Konwent Animatsuri: Letnia Szkoła odbył się w dniach 12-14 lipca w warszawskim Zespole Szół nr 55. Było to inne miejsce niż zeszłoroczna edycja, zapewne organizatorzy chcieli dobrze, ale tak naprawdę przenieśliśmy się do mniejszej szkoły. Pierwszego dnia na conplace zawitało już 1800 uczestników. Z czasem ta liczba osiągnęła 2200 osób. Jednak to nie powstrzymało nikogo od dobrej zabawy.

Conplace & sale
Za mała szkoła! Wszystkie sleepy były pełne. Miejsce udostępniono również na polu namiotowym, gdzie część uczestników znalazła sobie kawałek trawki na rozbicie namiotu oraz na nie takim małym patio w środku szkoły. Prawie zawsze ludzie śpią na ławkach, pod ławkami, przy ławkach.. ogólnie na korytarzach. Jednak mam wrażenie, że tym razem było ich tam znacznie więcej. Osoby śpiące zajmowały około 2/3 przejść. Rozumiem, że mangowcom nie przeszkadza spanie tak naprawdę gdziekolwiek, ale zajmowanie niektórych miejsc zdecydowanie przeszkadzało w sprawnym przemieszczaniu się.

Panele, cosplay & inne atrakcje
Panele i konkursy nie zaskoczyły niczym nadzwyczajnym, niczym nowym. Każdy ma swój własny gust, co innego go interesuje, ale mimo to słyszałam wiele razy, że nic nie ma wartego uwagi. Niektórzy byli w swoim żywiole (Music Room przykładowo), ale dla części nie wiele czy nawet nic nie wzbudziło zainteresowania. "Atrakcje jak co roku", "nic ciekawego", "nudne prelekcje" oraz wiele innych. Jednakże jedną z atrakcji jest także odwieczny cosplay i w tym roku bardzo mile wszystkich zaskoczył. Ciekawe stroje i jeszcze wspanialsze ich prezentacje. Mimo, że tytani go zdominowali, to pokazali klasę. Pozostali były również niesamowici. Tutaj trzeba wspomnieć o genialnej scence z "Yu-gi-oh!". Zmieszanie wielu na pozór przypadkowych sytuacji, tekstów, osób w jedno, w dodatku w takim stylu to jest naprawdę coś. Pochwała należy się również organizacji za przepiękny pokaz sztucznych ogni. Nie zważając na ciszę nocną i ludzi wokół mieszkających, odpalili kilkuminutowe widowisko. Taki widok na pewno zapadł w pamięci wielu uczestników.. i pobliskich mieszkańców.

Organizacja
Chcieli dobrze, ale jak wyszło tak wyszło. W akredytacji siedziało około 5-7 osób i widać, że działało to całkiem sprawnie. Jednak czekało się w kolejce około 3 godziny (a to już po otworzeniu szkoły), a ludzie już o 12 zaczęli się zbierać. Gdyby jeszcze pogoda dopisywała, ale niestety deszcz także się zdarzył i po zmroku zapewne nie było przyjemnie tam stać (oczywiście nie winię tutaj orgów za warunki pogodowe). Szkołę zmieniono na mniejszą, więc jak już pisałam ludzie nie mieścili się w sleepach. Cosplay był opóźniony (zdarza się to prawie zawsze, ale nie powinno przecież brać się tego za normę). W dodatku zabroniono uczestnikom wejść na trybuny, aby go obejrzeć, bo przecież "na sali wciąż są miejsca". Co prawda gdzieś z tyłu albo najbardziej z boku, ale są. Zabawianie w czasie cosplayu.. bardzo dobre, może głupkowate, ale śmieszne i skuteczne. Organizacja fejerwerek jak już wspominałam na 5+. Helperzy starali się. Głównie chodzi tutaj o porządek oraz dostępność np. papieru toaletowego. Ogólnie było dobrze, dużo worków na śmieci, czysto (widziałam nawet jak zamiatali), papier przeważnie był (przynajmniej jeden na łazienkę). Takie plusiki jednak należą im się za identyfikatory. Na odwrocie był jakby wzór legitymacji uczniowskiej. W dodatku część sal, była salami "klubowymi". Niby małe dodatki, ale przyjemnie ubogaciły całą konwencję.

Social
Ludzie jako ludzie, z którymi można było pogadać, pograć, pośmiać się (skoro większość atrakcji nie cieszyła się zainteresowaniem) jak zwykle świetnie wypadli. W dodatku było sporo ludzi, więc do koloru, do wyboru. Tych w "cosplayach for fun" także nie brakowało, a mile to wzbogacało konwent. Free hugsów, not free hugsów i innych usług także trochę było. Ogólnie konwent jak konwent. Jednakże, tym razem uczestnicy pokazali się także od tej najgorszej strony. Syf wszędzie! I nie to, że helperzy nie sprzątają, to właśnie uczestnicy tego tyle narobili. W sleepach, na dworze (a nawet poza teren szkoły) i o łazienkach już nie wspominając. W dodatku zdarzyły się kradzieże, ale żeby dwie czy trzy, coraz więcej informacji się pojawia co komu zaginęło. Od pieniędzy, jedzenia po fragmenty garderoby. O czymś takim jeszcze nigdy nie słyszałam. Myślę, że to przekreśliło pewną opinię mangowców jako uczciwych ludzi.

Podsumowanie
Nudno w sumie było. Ludzie świetni, ale podpadli. Organizacja nie do końca się spisała. Ale… tak ogólnie to zabawa była i to się liczy!

Zapraszam także do obejrzenia galerii z tego wydarzenia: klik