Kolejny konwent WWFF oraz kolejna dawka pozytywnych emocji, które pozostały po odbytym w dniach 21-22 lipca Balconie. W trakcie trwania imprezy nie sposób było znaleźć osobę, która chodziłaby ze spuszczoną głową i nie świętowała w wojskowym klimacie wraz z gronem znajomych.
Odszukanie szkoły mogło okazać się niewielkim problemem dla konwentowiczów, którzy po raz pierwszy postanowili wybrać się na imprezę WWFF, aczkolwiek dla stałych bywalców był to po prostu powrót do dobrze znanego już miejsca, czyli do Państwowych Szkół Budownictwa - Zespołu Szkół i Centrum Kształcenia Ustawicznego w Bytomiu i za to im chwała. Po przybyciu na conplace nikt nie musiał irytować się z powodu niekończącej się kolejki, słabej organizacji czy niedopracowanego planu budynku i atrakcji, które zasadniczo cieszyły oczy pod względem graficznym. Odbiór identyfikatorów odbył się nawet przed planowanym czasem, czyli godziną 8-mą. Ponadto każdy uczestnik otrzymywał przypinkę z jednym z członków Hikari w stroju pasującym do konwentowej konwencji. Szkoła liczyła sobie parter, trzy piętra oraz dodatkowe trzy półpiętra, co zostało dobrze zobrazowane w informatorze. Poza śliskimi schodami oraz wstępnymi problemami ze sleeproomami nie można było narzekać na wybór conplace'u oraz rozmieszczenia poszczególnych sal z panelami, konkursami i punktami gastronomicznymi. Oczywiście nie zabrakło także licznych wystawców, którzy jak zwykle mieli w swojej ofercie różnorakie akcesoria związane z mangą, anime i nie tylko. Zaraz przed południem po konwencie rozprowadzane zostały darmowe jogurty, które w zasadzie można już uznać za stały element bytomskich konwentów.
Atrakcje rozpoczęły się już o godzinie 10-tej. Konwentowicze od wzięcia udziału w konkursie z monami, sprawdzenia swoich sił w podkładaniu głosu postaciom z anime i tworzeniu zbroi lub biżuterii z pianki i laku, mogli zaszyć się w sali japońskiej i posłuchać historii z czasów Edo. Sporym zainteresowaniem cieszył się panel o genezie powstania WWFF. „Na początku byliśmy organizacją złomu i tektury” - jak napomniał jeden z organizatorów przytaczający przebieg działań stowarzyszenia na przestrzeni ostatnich 10-ciu lat. Przez całą godzinę nie zabrakło pozytywnej atmosfery, a zwieńczeniem panelu było wprowadzenie do sali sporego fragmentu ciasta wraz ze świeczkami, który później został podzielony między przybyłymi gośćmi.
Nie sposób było uniknąć małych problemów technicznych, które w zasadzie często spotykane są na konwentach. W podobnej sytuacji znalazły się osoby przybyłe na konkurs wiedzy Gry o tron. Pomimo nieobecności prowadzącego, uczestnicy postanowili nie rezygnować z dobrej zabawy i jakoś zaradzić powstałym utrudnieniom. W przeciągu 10-15 minut pytania zostały przygotowane przez liczną widownię, a ochotnicy mogli zdobywać punkty, odpowiadając na pierwsze pytania oparte głównie na książkowej historii.
Atrakcją godną uwagi nie tylko dla licznej grupy osób tworzących i przedstawiających swoje stroje na scenie był panel Jak nie robić prezentacji i scenki cosplayowej. Godzina minęła bardzo szybko i podejrzewam, że powodem tego była bardzo dobra organizacja czasu oraz przekazanie wielu ciekawych informacji przez prowadzącą. Miłą niespodzianką było przedstawienie kilku przykładów z zagranicznych cosplay'ów. Szczerze wierzę, że po wyjściu z sali niejedna osoba zaczęła patrzeć na prezentacje z zupełnie innej perspektywy.
W międzyczasie odbywały się atrakcje tj. warsztaty dubbingowe, konkurs karaoke, warsztaty taneczne czy turnieje konsolowe. Tak więc każdy mógł znaleźć coś dla siebie. W razie nagłego napadu głodu można było zajrzeć do baru sushi i skusić się na odrobinę japońskiego specjału w całkiem przystępnych cenach lub przejść się do znajdującej obok herbaciarni i delektować się pysznymi babeczkami od Big Baba Cupcakes przy elegancko podanym napoju.
Wielu konwentowiczów odczuło potrzebę przygotowania się do hawajskiej imprezy. O godzinie 16-tej Artroom zaczął być oblegany przez ochotników, którzy przez następne 60 minut tworzyli wieńce z igieł, nici, filofunu i bibuły. Okazało się jednak, że przeznaczony czas nie był dostateczny, aby zrobić wszystkie niezbędne fragmenty, dlatego też uczestnicy warsztatów postanowili przenieść się do herbaciarni i dalej działać z potrzebnymi artykułami.
Przyszedł także czas na cosplay. W tym przypadku organizatorom zabrakło trochę wyobraźni i postanowili nie zaoszczędzić widzom dobrze znanego im tłoku i ścisku w kolejce przed atrakcją, która na szczęście nie miała wielkiego opóźnienia. Wstęp został nieco przeciągnięty przez prowadzących, którzy rozdrabniali się, wymieniając wszystkich sponsorów oraz patronat medialny. Było to dosyć nużące, aczkolwiek można mieć podejrzenia, iż po prostu chcieli zyskać na czasie, zajmując publikę zamiast zostawić ją samą sobie. Stroje może nie były rodem wzięte z Euro Cosplayu bądź przynajmniej ich spora część, to jednak zachowywały poziom i każdy mógł chociażby przez chwilę nacieszyć swoje oczy dobrze wykonanymi przebraniami. Pod koniec szczęśliwcy zdobyli darmowe napoje od jednego ze sponsorów konwentu lub gry, które wymagają zakupu klucza aktywacyjnego. Wśród uczestników wylosowane zostały także dwie osoby, które otrzymały katanę Sasuke oraz Ichigo. Trzecia osoba zdobyła voucher w wysokości 40 zł na posiłek w Katowicach. Przed samym ogłoszeniem wyników zaprezentowała się szczecińska grupa Teatr Ognia Piromancja. Krótki, aczkolwiek niewątpliwie spektakularny pokaz lightshow miał być zarazem zaproszeniem na późniejszą atrakcję fireshow odbywającą się na placu obok szkoły.
Przed 23 pojawiły się kolejne tłumy przed Main Roomem. Tym razem większość zebranych miała na sobie wieńce ze sztucznych kwiatów, plażowe stroje lub inne zwiewne ubrania, które wpasowywały się w hawajską konwencję. Wchodząc do środka każdy mógł podziwiać odmieniony wystrój sali. Parapety obklejone zostały niebieskimi workami, a gdzieniegdzie pojawiły się całkiem wysokie, tekturowe palmy, które miały nadawać nastrój. Nie dało się przeoczyć także obleganego barku, który w żadnym razie nie odbiegał wizualnie od scenerii. Bezalkoholowe drinki z lodem jak na swoją cenę były naprawdę dobre. Każdy mógł być także świadkiem całkiem interesującego pokazu przyrządzenia orzeźwiającego napoju, co dodawało atrakcyjności ozdobionej wysepce. W trakcie odbył się występ tancerek, które przygotowały układ do jednej k-popowych utworów. Ponadto podczas zabawy pojawił się Król Julian oraz obiecany na poprzedniej edycji Freddie Mercury tańczący do piosenki „I Want To Break Free”. Impreza trwała do planowanej godziny 3. Na zakończenie zebrani mogli usłyszeć kilka ciepłych słów od organizatorów konwentu. Vixa sama w sobie była jak najbardziej udana, jednakże pod koniec ostatniej piosenki zebrani byli świadkami napadu padaczki jednej z uczestniczek. Na szczęście wszystko zostało opanowane i pomimo wstępnych problemów z odnalezieniem znajomych poszkodowanej wszystko zakończyło się dobrze.
Po jakże wyczerpującej zabawie przyszedł czas na odświeżenie. Natryski na szczęście nie były koedukacyjne. Wystąpił jednak inny kłopot, a mianowicie zasłonki, które można było układać godzinami, a one i tak zsuwały się na sam środek, pozostawiając puste szczeliny przy ściankach. Z drugiej strony nie należy narzekać, przecież rzadko na którym konwencie można spotkać się z takim luksusem.
Po wyczerpującej i prawdopodobnie nieprzespanej przez sporą część konwentowiczów nocy nadeszła pora, aby zajrzeć w plan i po prostu się rozczarować. Dla tych, którzy postanowili w ogóle nie zmrużyć oczu ciężko było pogodzić się z faktem tak licznych przerw w salach z atrakcjami. Czyżby organizatorzy postanowili pójść na rękę dla tych mniej wytrwałych? Ciężko jest powiedzieć. W każdym razie nie wypadało nie znaleźć się w licznym gronie miłośników Naruto, którzy od dłuższego czasu koczowali obok drzwi sali konkursowej. Nie można powiedzieć, że wielkość pomieszczenia była adekwatna do ilości przybyłych osób, aczkolwiek wszyscy się jakoś upchnęli. Ostatecznie ochotnicy dobrali się głównie w 4-osobowe drużyny i odpowiadali na pytania z dziedziny mangi, anime, openingów oraz endingów pochodzących z serii. W trakcie doszło do nielicznych zamieszek, ale jak na pierwszą atrakcję prowadzącej można odpuścić kilku drobnych wpadek.
Wydawałoby się, że życie na Balconie zaczęło powracać dopiero o godzinie 9-tej. Wtedy też zaczęły pojawiać się atrakcje w salach, w których do tej panowała kilkugodzinna przerwa. Przed opuszczeniem conplace'u można było wziąć udział w wydarzeniach, tj.: Improvokacja, Bleachowy Panel, Konkurs Potterowy, Wiedzówka z Fairy Tail, warsztaty gradientowania materiału, robienia skrzydeł lub rysowania teł oraz wielu innych godnych poświęcenia uwagi atrakcjach.
Podsumowując, konwent można uznać za jak najbardziej udany. Nieliczne, a zarazem drobne wpadki, które nie zawsze zależały od organizacji są jak najbardziej do wybaczenia. Nie sposób będzie zapomnieć o bajecznej Vixie i wielu ciekawych atrakcjach, które wydarzyły się w przeciągu dwóch dni. Ponadto niejeden konwentowicz z ręką na sercu może przyznać, iż Balcon 2012: Jubileusz jest jednym z najbardziej udanych wydarzeń organizowanych dla entuzjastów kultury japońskiej na przełomie obecnego roku. Śląskiemu Stowarzyszeniu Miłośników Kultury Japońskiej - Hikari niewątpliwie można pogratulować za stworzenie bardzo ciepłej atmosfery, pomimo spadku temperatury na zewnątrz oraz wydarzenia, które pozytywnie zapisze się w pamięci przynajmniej większości uczestników.
Odszukanie szkoły mogło okazać się niewielkim problemem dla konwentowiczów, którzy po raz pierwszy postanowili wybrać się na imprezę WWFF, aczkolwiek dla stałych bywalców był to po prostu powrót do dobrze znanego już miejsca, czyli do Państwowych Szkół Budownictwa - Zespołu Szkół i Centrum Kształcenia Ustawicznego w Bytomiu i za to im chwała. Po przybyciu na conplace nikt nie musiał irytować się z powodu niekończącej się kolejki, słabej organizacji czy niedopracowanego planu budynku i atrakcji, które zasadniczo cieszyły oczy pod względem graficznym. Odbiór identyfikatorów odbył się nawet przed planowanym czasem, czyli godziną 8-mą. Ponadto każdy uczestnik otrzymywał przypinkę z jednym z członków Hikari w stroju pasującym do konwentowej konwencji. Szkoła liczyła sobie parter, trzy piętra oraz dodatkowe trzy półpiętra, co zostało dobrze zobrazowane w informatorze. Poza śliskimi schodami oraz wstępnymi problemami ze sleeproomami nie można było narzekać na wybór conplace'u oraz rozmieszczenia poszczególnych sal z panelami, konkursami i punktami gastronomicznymi. Oczywiście nie zabrakło także licznych wystawców, którzy jak zwykle mieli w swojej ofercie różnorakie akcesoria związane z mangą, anime i nie tylko. Zaraz przed południem po konwencie rozprowadzane zostały darmowe jogurty, które w zasadzie można już uznać za stały element bytomskich konwentów.
Atrakcje rozpoczęły się już o godzinie 10-tej. Konwentowicze od wzięcia udziału w konkursie z monami, sprawdzenia swoich sił w podkładaniu głosu postaciom z anime i tworzeniu zbroi lub biżuterii z pianki i laku, mogli zaszyć się w sali japońskiej i posłuchać historii z czasów Edo. Sporym zainteresowaniem cieszył się panel o genezie powstania WWFF. „Na początku byliśmy organizacją złomu i tektury” - jak napomniał jeden z organizatorów przytaczający przebieg działań stowarzyszenia na przestrzeni ostatnich 10-ciu lat. Przez całą godzinę nie zabrakło pozytywnej atmosfery, a zwieńczeniem panelu było wprowadzenie do sali sporego fragmentu ciasta wraz ze świeczkami, który później został podzielony między przybyłymi gośćmi.
Nie sposób było uniknąć małych problemów technicznych, które w zasadzie często spotykane są na konwentach. W podobnej sytuacji znalazły się osoby przybyłe na konkurs wiedzy Gry o tron. Pomimo nieobecności prowadzącego, uczestnicy postanowili nie rezygnować z dobrej zabawy i jakoś zaradzić powstałym utrudnieniom. W przeciągu 10-15 minut pytania zostały przygotowane przez liczną widownię, a ochotnicy mogli zdobywać punkty, odpowiadając na pierwsze pytania oparte głównie na książkowej historii.
Atrakcją godną uwagi nie tylko dla licznej grupy osób tworzących i przedstawiających swoje stroje na scenie był panel Jak nie robić prezentacji i scenki cosplayowej. Godzina minęła bardzo szybko i podejrzewam, że powodem tego była bardzo dobra organizacja czasu oraz przekazanie wielu ciekawych informacji przez prowadzącą. Miłą niespodzianką było przedstawienie kilku przykładów z zagranicznych cosplay'ów. Szczerze wierzę, że po wyjściu z sali niejedna osoba zaczęła patrzeć na prezentacje z zupełnie innej perspektywy.
W międzyczasie odbywały się atrakcje tj. warsztaty dubbingowe, konkurs karaoke, warsztaty taneczne czy turnieje konsolowe. Tak więc każdy mógł znaleźć coś dla siebie. W razie nagłego napadu głodu można było zajrzeć do baru sushi i skusić się na odrobinę japońskiego specjału w całkiem przystępnych cenach lub przejść się do znajdującej obok herbaciarni i delektować się pysznymi babeczkami od Big Baba Cupcakes przy elegancko podanym napoju.
Wielu konwentowiczów odczuło potrzebę przygotowania się do hawajskiej imprezy. O godzinie 16-tej Artroom zaczął być oblegany przez ochotników, którzy przez następne 60 minut tworzyli wieńce z igieł, nici, filofunu i bibuły. Okazało się jednak, że przeznaczony czas nie był dostateczny, aby zrobić wszystkie niezbędne fragmenty, dlatego też uczestnicy warsztatów postanowili przenieść się do herbaciarni i dalej działać z potrzebnymi artykułami.
Przyszedł także czas na cosplay. W tym przypadku organizatorom zabrakło trochę wyobraźni i postanowili nie zaoszczędzić widzom dobrze znanego im tłoku i ścisku w kolejce przed atrakcją, która na szczęście nie miała wielkiego opóźnienia. Wstęp został nieco przeciągnięty przez prowadzących, którzy rozdrabniali się, wymieniając wszystkich sponsorów oraz patronat medialny. Było to dosyć nużące, aczkolwiek można mieć podejrzenia, iż po prostu chcieli zyskać na czasie, zajmując publikę zamiast zostawić ją samą sobie. Stroje może nie były rodem wzięte z Euro Cosplayu bądź przynajmniej ich spora część, to jednak zachowywały poziom i każdy mógł chociażby przez chwilę nacieszyć swoje oczy dobrze wykonanymi przebraniami. Pod koniec szczęśliwcy zdobyli darmowe napoje od jednego ze sponsorów konwentu lub gry, które wymagają zakupu klucza aktywacyjnego. Wśród uczestników wylosowane zostały także dwie osoby, które otrzymały katanę Sasuke oraz Ichigo. Trzecia osoba zdobyła voucher w wysokości 40 zł na posiłek w Katowicach. Przed samym ogłoszeniem wyników zaprezentowała się szczecińska grupa Teatr Ognia Piromancja. Krótki, aczkolwiek niewątpliwie spektakularny pokaz lightshow miał być zarazem zaproszeniem na późniejszą atrakcję fireshow odbywającą się na placu obok szkoły.
Przed 23 pojawiły się kolejne tłumy przed Main Roomem. Tym razem większość zebranych miała na sobie wieńce ze sztucznych kwiatów, plażowe stroje lub inne zwiewne ubrania, które wpasowywały się w hawajską konwencję. Wchodząc do środka każdy mógł podziwiać odmieniony wystrój sali. Parapety obklejone zostały niebieskimi workami, a gdzieniegdzie pojawiły się całkiem wysokie, tekturowe palmy, które miały nadawać nastrój. Nie dało się przeoczyć także obleganego barku, który w żadnym razie nie odbiegał wizualnie od scenerii. Bezalkoholowe drinki z lodem jak na swoją cenę były naprawdę dobre. Każdy mógł być także świadkiem całkiem interesującego pokazu przyrządzenia orzeźwiającego napoju, co dodawało atrakcyjności ozdobionej wysepce. W trakcie odbył się występ tancerek, które przygotowały układ do jednej k-popowych utworów. Ponadto podczas zabawy pojawił się Król Julian oraz obiecany na poprzedniej edycji Freddie Mercury tańczący do piosenki „I Want To Break Free”. Impreza trwała do planowanej godziny 3. Na zakończenie zebrani mogli usłyszeć kilka ciepłych słów od organizatorów konwentu. Vixa sama w sobie była jak najbardziej udana, jednakże pod koniec ostatniej piosenki zebrani byli świadkami napadu padaczki jednej z uczestniczek. Na szczęście wszystko zostało opanowane i pomimo wstępnych problemów z odnalezieniem znajomych poszkodowanej wszystko zakończyło się dobrze.
Po jakże wyczerpującej zabawie przyszedł czas na odświeżenie. Natryski na szczęście nie były koedukacyjne. Wystąpił jednak inny kłopot, a mianowicie zasłonki, które można było układać godzinami, a one i tak zsuwały się na sam środek, pozostawiając puste szczeliny przy ściankach. Z drugiej strony nie należy narzekać, przecież rzadko na którym konwencie można spotkać się z takim luksusem.
Po wyczerpującej i prawdopodobnie nieprzespanej przez sporą część konwentowiczów nocy nadeszła pora, aby zajrzeć w plan i po prostu się rozczarować. Dla tych, którzy postanowili w ogóle nie zmrużyć oczu ciężko było pogodzić się z faktem tak licznych przerw w salach z atrakcjami. Czyżby organizatorzy postanowili pójść na rękę dla tych mniej wytrwałych? Ciężko jest powiedzieć. W każdym razie nie wypadało nie znaleźć się w licznym gronie miłośników Naruto, którzy od dłuższego czasu koczowali obok drzwi sali konkursowej. Nie można powiedzieć, że wielkość pomieszczenia była adekwatna do ilości przybyłych osób, aczkolwiek wszyscy się jakoś upchnęli. Ostatecznie ochotnicy dobrali się głównie w 4-osobowe drużyny i odpowiadali na pytania z dziedziny mangi, anime, openingów oraz endingów pochodzących z serii. W trakcie doszło do nielicznych zamieszek, ale jak na pierwszą atrakcję prowadzącej można odpuścić kilku drobnych wpadek.
Wydawałoby się, że życie na Balconie zaczęło powracać dopiero o godzinie 9-tej. Wtedy też zaczęły pojawiać się atrakcje w salach, w których do tej panowała kilkugodzinna przerwa. Przed opuszczeniem conplace'u można było wziąć udział w wydarzeniach, tj.: Improvokacja, Bleachowy Panel, Konkurs Potterowy, Wiedzówka z Fairy Tail, warsztaty gradientowania materiału, robienia skrzydeł lub rysowania teł oraz wielu innych godnych poświęcenia uwagi atrakcjach.
Podsumowując, konwent można uznać za jak najbardziej udany. Nieliczne, a zarazem drobne wpadki, które nie zawsze zależały od organizacji są jak najbardziej do wybaczenia. Nie sposób będzie zapomnieć o bajecznej Vixie i wielu ciekawych atrakcjach, które wydarzyły się w przeciągu dwóch dni. Ponadto niejeden konwentowicz z ręką na sercu może przyznać, iż Balcon 2012: Jubileusz jest jednym z najbardziej udanych wydarzeń organizowanych dla entuzjastów kultury japońskiej na przełomie obecnego roku. Śląskiemu Stowarzyszeniu Miłośników Kultury Japońskiej - Hikari niewątpliwie można pogratulować za stworzenie bardzo ciepłej atmosfery, pomimo spadku temperatury na zewnątrz oraz wydarzenia, które pozytywnie zapisze się w pamięci przynajmniej większości uczestników.