Warsztaty oraz wykłady prowadzone przez Japończyków okazały się niezwykle interesujące i pełne ciekawostek, a wykładowcy starali się utrzymać jak najluźniejszą atmosferę. Goście festiwalu mogli spodziewać się warsztatów origami i kaligrafii, prowadzonych przez panią Moe Zieliński, furoshiki z panią Kinu Matsuo, tenkoku lub ikebany z panem Shohei'em Higuchi, kamisuki, lekcje japońskiego oraz zajęcia posługiwania się pałeczkami prowadziła pani Sonoko Kanemitsu, a kintsugi i sekrety japońskiej herbaty odkrywał z nami pan Takehito Kobayashi. Na tych zajęciach wybrane osoby miały okazje spróbować specjalnie przygotowanej dla nich herbaty; osobiście miałam taką okazję i twierdzę, że to była najlepsza herbata, jaką dotychczas miałam okazje kosztować.
Organizatorzy nie zapomnieli też o sklepiku, gdzie można było kupić najróżniejsze rzeczy od przypinek przez pocky po papier toaletowy z „One Piece”.
Jednym z ciekawszych elementów festiwalu była sesja zdjęciowa w yukacie na tle specjalnie przygotowanej dekoracji.
Odwiedzający, którzy zgłodnieli, mieli do dyspozycji stoisko z herbatą i przekąskami lub stanowisko z japońskim jedzeniem, gdzie, muszę przyznać, było wyśmienite onigiri.
Wieczorami na gości festiwalu czekały maratony filmowe i występy: japońskiej muzyki klasycznej, taniec, pokaz japońskich sztuk walki oraz występ japońskiej muzyki nowoczesnej śpiewanej po angielsku. Przez cały okres trwania festiwalu można było odczuć miłą atmosferę i spotkać wielu, jak zwykle otwartych, otaku w kocich uszach.
Dobry wizerunek konwentu psuły opóźnienia, zbyt poważne podejście niektórych wolontariuszek oraz okropny zaduch. Nie można jednak winić organizatora, pana Mateusza Kola (ICHIGO), za te kilka niedogodności, więc pozwolę sobie ocenić tę imprezę na 9/10 oraz wyrazić prośbę ponownego zorganizowania festiwalu. Informacje na temat działalności ICHIGO można znaleźć na stronie:Link
Galeria zdjęć z festiwalu