5. listopada 2017 roku w miejscowości Cartago, znajdującej się w Kostaryce odbył się konwent AnimaCon 2017. Trwał on jeden dzień i wejście kosztowało 3500 colonów (około 23 złoty). Już teraz chcę zaznaczyć, że konwenty (a przynajmniej ten konkretny) różnią się od tego co znamy w Polsce.
Miejsce
Konwent odbył się na terenie Centrum Salezjańskiego Świętego Dominika Savio. W głównym budynku znajdowała się scena gdzie przez cały dzień trwały różne występy i konkursy. W tej samej hali stało się także większość stoisk. W drugiej części budynku znajdowały się jedna z restauracji, indywidualni wystawcy (np. cosplayerzy sprzedające swoje zdjęcia), sale z grami oraz toalety. Reszta konwentu odbywała się na trawniku wokół, gdzie można było znaleźć foodtrucki oraz gdzie przebywało większość konwentowiczów.
Atrakcje
Szczególnie jeśli przyszło się samemu to ciężko znaleźć coś interesującego do oglądania czy uczestnictwa. Na głównej scenie odbywały się przeróżne koncerty, występy oraz konkursy (np. kto pierwszy mrugnie oraz zawody w jedzeniu ostrego jedzenia). Jednak poza tym, jedynymi „atrakcjami” były sale z grami. W jednej z nich znajdowały się dwa stanowiska z grą „Just Dance” (za zagranie, w którą trzeba było na wejściu zapłacić 100 colonów – około 70 groszy). Natomiast w drugiej znajdowało się kilka konsol z grami (np. „Tekken 7”). Ostatnią dostępną atrakcją było łapanie małych rybek za pomocą papierowego sitka (jap. Kingyo-sukui). Koszt takiej zabawy wynosił 500 colonów (około 3,2 złoty) i według mnie była to najlepsza atrakcja na konwencie. Z powodu braku sal panelowych większość uczestników po prostu przechadzała się po terenie, robiła zdjęcia oraz zwyczajnie rozmawiała.
Organizacja
Ciężko mi powiedzieć czy coś było złego czy dobrego w organizacji, gdyż nie spędziłam tam za dużo czasu i nie wyłapałam żadnych większych wpadek. Kolejka do wejścia była bardzo krótka, a raczej kolejki, bo były one podzielone na kobiety i mężczyzn. Przed zakupieniem biletu każda osoba była sprawdzana (oklepywanie kieszeni oraz przeglądanie toreb i plecaków). Występy na scenie przebiegały całkiem sprawie. Gdy jeden z zespołów przygotowywał się do koncertu, staff zabawiał publiczność zadając pytania, organizując mini-konkursy czy puszczając muzykę. Cały teren oraz pomieszczenia w budynku były czyste i nigdzie nie było śmieci czy czegokolwiek niepożądanego.
Posumowanie – moja opinia
Z mojej perspektywy ta impreza wyglądała bardziej na festyn, niż konwent (przynajmniej względem tych w Polsce). Za atrakcje inne niż te prezentowane na głównej scenie trzeba było płacić i nie było takich rzeczy jak panele, wiedzówki, czy warsztaty. Raczej niewiele osób było przebranych, nie mówię tu nawet o cosplayach, ale nawet o drobnych „mangowych” dodatkach. Ogólnie zostało to zorganizowane na znacznie mniejszą skalę niż większość polskich konwentów. Jeśli ktoś zostawał tam na cały dzień to trudno mi się domyślić co taka osoba robiła tam przez tyle czasu. Jednak podsumowując to cieszę z pójścia na AnimaCon. Było to nowe i zupełnie odmienne doświadczenie konwentu w innym kraju. Teraz ciekawi mnie czy wszystkie tak wyglądają w Kostaryce, czy ten jeden był po prostu bardziej lokalny. Niemniej jednak dobrze się bawiłam przez te kilka godzin i zachęcam, jeśli macie okazję, do odwiedzenia konwentu w innym kraju. Myślę, że będzie to interesujące przeżycie, odmienne od tego co znacie w Polsce.