Tekken, jedna z popularniejszych marek na naszym rynku, stał się tak silny, że pojawiła się na jego podstawie gra karciana na urządzenia mobilne. 3DS nie posiadał jednak swojej wersji Turnieju Żelaznej Pięści, więc Namco postanowiło wydać na kieszonsolkę Nintendo port „szóstki”. Niestety, bardzo okrojony.

Na nośniku z nalepką „Tekken 3D Prime Edition” znajdziemy grę i film „Tekken: Blood Vengeance”. Animacja jest świetnie wykonana pod względem technicznym, efekt 3D robi spore wrażenie. Niestety, fabuła pozostawia wiele do życzenia. Seans na jeden raz.



Menu główne gry jest bardzo statyczne, wręcz nudne, a liczba trybów nie napawa optymizmem. Mamy możliwość spróbowania swoich sił w trybie „Special Survival”, możemy pograć z kolegą lokalnie lub przez sieć, rozegrać szybką walkę przeciwko CPU, czy też poćwiczyć na arenie treningowej. Tyle. Koniec. Nic więcej nie ma.

Co jest więc specjalnego w trybie survival w tej części gry? W kanonicznych edycjach Tekkena walczyliśmy „do upadłego” na jednym pasku życia, mogąc stoczyć ogromną liczbę walk. Na ekranie 3DS’a bić się będziemy tylko z określoną przez dewelopera ilością przeciwników! To zrozumiałe, że to konsola przenośna, przeznaczona głównie na krótkie sesje, ale ten tryb kpi sobie z fanów.



Tryb versus oferuje możliwość gry przez sieć, jednak… Nikt już w Tekkena nie gra. Jeśli nie macie kolegi z konsolą i własną wersją gry, to nie warto sobie zawracać głowy wchodzeniem w ten tryb.

Fani tejże bijatyki mogą zadawać sobie pytanie „A gdzie tryb Arcade, w którym biliśmy się w nieskończoność, zdobywając kolejne rangi dla swoich postaci?”. Tryb jest obecny… Pod nazwą „Quick Battle”! Aby było śmieszniej, po 10 walkach gra wyrzuca nas do menu głównego. Zostaliśmy więc pozbawieni możliwości potrenowania walk z wybranym przeciwnikiem. No, chyba że w trybie „Practice”. Ten został niemalże żywcem wyjęty z Tekkena 6 na PSP. Jest jednak jedno, ogromne uchybienie, które woła o pomstę do nieba. Dla mnie tryb ten był zawsze formą nauki nowych combosów. I owszem, można je tutaj przejrzeć, zobaczyć, jak wykonuje je CPU, jednakże… Nie można ich sobie zapisać na ekranie. Jeśli więc chcemy nauczyć się skomplikowanej sekwencji ciosów, musimy przepisać ją na kartkę lub po prostu zapamiętać. O braku zbierania pieniędzy i kupowania nowych ciuszków nawet nie wspominam.



Zarówno grafika, jak i sfera audio prezentują się dosyć słabo. Pudełko z grą zapewnia nas, że mamy do czynienia z „Next generation game graphics”, należy jednak o tym zapomnieć. Efekt 3D jest niezły, widać głębię, lecz… Postacie są rozpikselowane (widać to szczególnie, gdy spojrzymy na włosy zawodników), efekty świetlne wręcz nie istnieją, a areny… One zasługują na osobny akapit.

Tła do naszych walk stanowią mix aren autorskich i tych zaczerpniętych z piątki i szóstki. Warto przy tym zaznaczyć, że są to scenerie przerobione. Niestety - na gorsze. Zniknęły wszelkie animacje, ruchome obiekty (takie jak owce, które można było radośnie kopać), a niektóre areny nie mają nawet kolorów. Jeśli tak miało być, to wyszło słabo, a jeśli to niedopatrzenie, to jest jeszcze gorzej.



Dźwięki uderzeń i krzyków bohaterów pochodzą z „większej” wersji gry, są więc całkiem niezłe. Nie można tego niestety powiedzieć o muzyce. Uwielbiam Piątkę za jej soundtrack, tutaj jednak nie ma nic, co mogłoby porwać i zachęcić do walki. Jeden klimatyczny utwór to jednak za mało.

Jedyne, co może ratować tę grę, to sam gameplay, który został przygotowany (a raczej przeportowany) bardzo solidnie. Liczba bohaterów wynosi 40 zawodników i zawiera wszystkie postacie, które były grywalne w Szóstce. Pamiętajcie jednak, że jest to gra stworzona przez Japończyków, więc obok postaci, które znają karate czy capoeirę, znajdziemy również zmutowanego ninja, kangura-boksera, czy też pandę. Bohaterowie są jednak na tyle zbalansowani, by żadna postać nie miała większej przewagi nad przeciwnkiem.



Obcując z kieszonkowym Tekkenem ciężko zauważyć większe zmian w systemie walk – wszystkie combosy wykonuje się tak samo, mamy system rage (który powoduje wzrost siły, gdy mamy bardzo mało zdrowia), ściany, juggle (obijanie przeciwnika wybitego w powietrze), niszczenie podłogi czy odbicie przeciwnika o ziemię w celu kontynuowania morderczych ciosów. Namco nie spartoliło więc sprawy, gorzej natomiast to wszystko wygląda od strony samej konsoli. Tekken zawsze stworzony był do walki na d-padzie (dlatego najlepiej w Tekkena gra się na PS3), 3DS XL posiada jednak krzyżak, który jako jednolita „bryła” nie pozwala na dokładne wciskanie kierunków. Przyciski funkcyjne również są dość małe i dziwnie „odskakują”, co przeszkadza w dynamicznej grze w Tekkena.

Czy warto zainwestować w Tekkena na 3DS’a? To pytanie dość trudne. Jeśli masz jakąkolwiek inną konsolę niż 3DS, nie kupuj “3D Prime Edition”, gdyż nawet na słabszym PSP gra ma więcej do zaoferowania i wygląda o wiele lepiej. Jeśli jednak handheld Nintendo jest Twoją jedyną konsolą, a grałeś już w Dead Or Alive i masz ochotę na więcej, dołóż jeden punkt do oceny i szykuj pieniądze, gdyż “Tekken 3D Prime Edition” jest dość tanie i warte swej niskiej ceny.