Minęło trochę czasu od mojego ostatniego tekstu, traktującego o najnowszych premierach anime. Tym razem o: Jormungand, Eureka Seven Ao, Sakamichi no Apollon i Hyouka.
Chociaż w tekstach nie jestem skąpy w subiektywne oceny, uważam że dobrze odzwierciedlają one poziom opisywanych anime. Warto przypomnieć o wcześniejszej części artykułu, która została opublikowana na łamach Anime24 - pierwszych wrażeniach z Uchuu Kyoudai, Zetman, Accel World oraz Kuroko no Basuke. Zainteresowanym polecam także mój blog, na którym znajdziecie nie tylko recenzje nowych anime, ale także tych starych, wartych polecenia produkcji - lukawars.blogspot.com.
(Wstępna ocena: 6+/10)
Opis: Historia oscyluje wokół losów Koko Hekmatyary, działającego w kilku państwach handlarza militariami. Bezprawnymi działaniami naraża się agencjom rządowym, usiłującym ukrócić ten proceder. Koko podróżuje w zespole złożonym z byłych żołnierzy. Nowym nabytkiem jej załogi jest Johnathan, pozbawione empatii i wyszkolone na zabójcę dziecko. Mimo nienawiści, jaką pała do handlarzy bronią, współpracuje z Koko, aby odnaleźć morderców swojej rodziny.
Z początku nie wiązałem z anime większych nadziei. Udostępniony zwiastun był efektowny, jednak zawierał sceny, które w moim odczuciu karykaturowały poważną fabułę (nie cierpię takiego podejścia w anime). Szczęśliwie dla mnie humorystyczne momenty nie psuły nastroju w odcinkach, a nawet bawiły. Strona fabularna zasłużyła na mały plus. Historie przedstawione w dwóch pierwszych epizodach było bogate w szczegóły. Realistycznie przedstawiona płaszczyzna polityczna oraz staranne odwzorowanie w kwestiach militarnych potrafią zahipnotyzować swoją złożonością bardziej wymagających widzów. Jednocześnie, w tytule nie brakuje dynamicznych scen akcji, co ucieszy także tych, chcących odstresować się od ciężkostrawnych tematów. Technicznie anime jest standardową produkcją naszych czasów. Grafika w pełni mnie usatysfakcjonowała przez zarówno jakość animacji jak i dobry design poszczególnych elementów. W tej kwestii wygląd osprzętu wojskowego charakteryzuje się staranniejszym wykonaniem niż koncepty postaci. Moją sympatię zdobyły też sami bohaterowie, zwłaszcza Koko, której sylwetka de facto jako jedyna została w pełni przedstawiona. Niewiele wiemy jeszcze o pozostałych członkach grupy Jormungand. Jest to według mnie potencjalna szansa na retrospekcje, która z racji małej liczby odcinków nie będzie pewnie wykorzystana. Możliwe jest więc, że przyjdzie nam zobaczyć wyłącznie przeszłość Jonaha, który wyróżnia się spośród reszty postaci. Pogłoski mówią o drugim sezonie anime. Na stan obecny mogę powiedzieć, że chętnie zabrałbym się za sequel. Jormungand to pozycja pełna - często brutalnych - scen akcji. W wielu kwestiach przypomina popularne Black Lagoon. Jeśli komuś odpowiadała historia piratów z Roanapur, to z całą pewnością spodobają się też losy handlarki broni i jej towarzyszy.
(Wstępna ocena: 7/10)
Opis: Adaptacja mangi Eureka Seven Ao. Akcja koncentruje się na chłopcu o imieniu Ao, który za sprawą zdobytej mocy na nowo ustanawia porządek świata.
Tak jak przypuszczałem, będzie to jedna z pewniejszych produkcji tej wiosny. Jak w przypadku ubiegłorocznego Last Exile: Fam the Silver Wing, mamy do czynienia z gotową bazą pod anime. Nie tyle chodzi o gotowy scenariusz w postaci mangi (wszakże oba tytuły są adaptacjami), co o unikatowe uniwersum Eureki. Nie sposób znaleźć podobną wizję futurystycznego świata. Pierwszy odcinek nie zrobił na mnie takiego wrażenia, na jakie liczyłem. Mimo wszystko, jestem w stanie zaakceptować nieobecność mecha i wątłą akcję z powodu konieczności wprowadzenia odbiorcy (zwłaszcza niezaznajomionego z poprzednią wersją anime) w koncepcję świata przedstawionego. Cierpliwość opłacała się, i drugi epizod nadrobił te straty z nawiązką. Duży postęp widoczny jest przede wszystkim w wykonaniu grafiki do produkcji. Jest ona na wysokim poziomie, natomiast charakterystyczny dla anime design przez lata nie stracił na wyjątkowości. Zawsze, gdy mamy do czynienia z kontynuacją lub spin-offem, jest obawa przed wykorzystaniem popularnej historii do skoku na kasę. Cieszy mnie fakt, że odsłona ''Ao'' nie trzyma się kurczowo tej konwencji i wprowadza nową jakość w serii. Plany zakładają, że serial ma liczyć 24 odcinki. Myślę, że skrócenie czasu o połowę - w odniesieniu do starszej produkcji - przełoży się na większą treściwość anime. To znacząca zaleta, bo chyba nikt nie lubi często zbędnych i irytujących scen, które nie reprezentują sobą jakiejkolwiek wartości. Eurekę Seven Ao śmiało można polecić nie tylko starszym fanom produkcji, ale także zwolennikom mecha i wartkich scen akcji z ich udziałem.
(Wstępna ocena: 9/10)
Opis: Wczesnym latem 1966 roku Kaoru przenosi się do miejscowego liceum w Yokosuka. Nieustanne przeprowadzki z miasta do miasta sprawiły, że szkoła jest dla niego niczym więcej, jak trudnym do adaptacji miejscem. Podczas pierwszego dnia w obcej szkole poznaje jednak chłopaka, dzięki któremu rozpoczyna nowy rozdział w swoim życiu.
Tym anime bez wątpienia można się zachwycać - przynajmniej na podstawie pierwszych odcinków. Są w błędzie ci, którzy myślą o tym tytule w kategoriach tradycyjnego gatunku muzycznego. W prawdzie ścieżka dźwiękowa oraz fabuła są silnie nacechowane jazzem, który jednak - w moim odczuciu - jest mniej ważnym akcentem do dobrze skonstruowanej historii powojennej Japonii. Nie ukrywam, że sytuacja społeczna tych czasów za każdym razem wzbudza moje zainteresowanie. Tym bardziej szkoda, jak rzadko potencjał tego okresu jest eksploatowany w anime. Sakamichi no Apollon (ang. Kids on the Slope) jest pozycją przeznaczoną dla wymagających odbiorców, którym - znacznie mocniej niż innym - zależy na bogatej w przekaz treści. Tło produkcji traktuje o relacjach głównych bohaterów, wkraczających w dorosłe życie. Dla wielu ta obyczajowa koncepcja może wydać się mierna i nie mająca w sobie nic pociągającego. Mankament tkwi w tym, że tytuł od początku nie aspirował o uznanie przeciętnego odbiorcy. Chociaż to historia gra tutaj najważniejszą rolę, nie należy zapominać o innych aspektach anime. Grafika, począwszy od kreski po jakość animacji, może pochwalić się wysokimi standardami. Z pewnością wizualnie wyróżnia się spośród innych, wiosennych pozycjach. Jak już wcześniej wspomniałem, motywem przewodnim ścieżki dźwiękowej jest jazz - na chwilę obecną w bardziej przystępnej formie. Ciężko mi sobie wyobrazić, aby gatunek ten cieszył się popularnością w Kraju Kwitnącej Wiśni. Z drugiej strony nie od dziś wiadomo, jak ochoczo - w poszukiwaniu oryginalności - japońscy twórcy adaptują zagraniczne nurty do rodzimego środowiska. W tym przypadku, z pozoru egzotyczna fuzja dwóch kultur odniosła wrażenie zaskakująco naturalnej kompozycji. Z pewnością nie ma w tym sezonie tytułu mogącego konkurować z Sakamichi no Apollon - nie tylko w wymiarze gatunku, ale także jakości, jaką tytuł ten sobą reprezentuje. Cieszy mnie, że w nawale komercyjnych produkcji, można spotkać się z tak nieszablonowymi i ambitnymi historiami, jak Sakamichi no Apollon.
(Wstępna ocena: 6+/10)
Opis: Anime opowiada losy chłopca o imieniu Houtarou. Chociaż niechętnie angażuje się on w jakiekolwiek inicjatywy, za sprawą starszej siostry dołącza do klubu literackiego. W nowo poznanej grupie natrafia na wzmianki o wypadku sprzed 33 lat, w który zamieszany był wujek jednej z członkiń klubu. Niemrawy chłopak zostaje wciągnięty przez dociekliwą dziewczynę w rozwikłanie tej tajemnicy.
Prawdę mówiąc, po satysfakcji jaką dał mi ten sezon, niekoniecznie interesowałem się ostatnią produkcją i jej poziomem. Już na etapie układania sobie wiosennej listy, tytuł ten miał być niezobowiązującą odskocznią od pozostałych, pełnych werwy pozycji. Po pierwszym odcinku mile się zaskoczyłem, ponieważ w rzeczywistości anime wypada znacznie lepiej niż na promocyjnym zwiastunie. Wizualnie produkcja wygląda sympatycznie - zwłaszcza koncept postaci, który przypadł mi do gustu. Dużą zaletą, która spotkała się z moim uznaniem (a także zaskoczeniem) jest animacja. Swój popis dała ona w abstrakcyjnych scenach, przede wszystkim monologach wewnętrznych głównych bohaterów. Na tym etapie ciężko cokolwiek powiedzieć o pierwszoplanowych rolach. Moje uznanie zyskała postać Houtarou, która mimo niesprzyjającego profilu osobowościowego zachowywała fason. Spodziewałem się, że będzie to kolejny, nieudolny i ograniczony swoim hermetycznym światem królewicz. Myliłem się w tej kwestii, co w drodze wyjątku mnie cieszy. Pozostała dwójka bohaterów wydaje się być równie ważna dla całej historii. Dla wielu osób pierwszy odcinek może okazać się nudny z racji wolno rozwijającego się wątku głównego, który - w oparciu o oficjalny opis - będzie skupiał się wokół wydarzeń sprzed 33 lat. Póki co, anime w kwestii fabularnej nie nabrało na dynamice, co jest raczej rzadkością w pozycjach zakrapianych młodzieńczym, szkolnym życiem. Powiedziałbym, że ten melancholijny styl nawet bardziej odpowiada para-detektywistycznym klimatom. Może okazać się to pomocne przy budowie napięcia. W moim odczuciu anime rokuje dobrze, chociaż trudno przewidzieć, jak potoczą się jego dalsze losy. Pewne jest, że to jakość głównego wątku - jego mistycyzmu i nieprzewidywalności - będzie jądrem całego anime, które przyłoży się na ewentualne pochlebne recenzje.