Sytuacja ta miała miejsce parę dni temu, gdy jak zwykle wracałem z uczelni komunikacją miejską. Warto zaznaczyć, że bus nie był przepełniony, a wręcz przeciwnie był prawie pusty więc panowała w nim cisza poza grającym cicho radiem. To właśnie na nim postanowiłem się skupić, jako że nie miałem nic ciekawszego do roboty niż gapienie się przez okno na mijane budynki. A trzeba przyznać, że miło się tak jedzie przy dźwiękach utworów granych na gitarze co zdarza się coraz rzadziej w czasach kiedy stacje puszczają tylko tzw. "hity".
Nagle doznałem ogromnego "mind fucka", największego od bardzo dawna - gitarzysta zmienił repertuar, a ja wiedziałem, że skądś kojarzę te dźwięki, tak z całą pewnością zaczął grać... intro z Dragon Ball GT. Z początku wydawało mi się, że może przysnąłem (w końcu po całym dniu mordęgi można pozwolić sobie na chwilę w objęciach Morfeusza), ale gdy przyszła kolej na zmianę repertuaru coś mnie tknęło i zacząłem rozglądać się po busie. Dźwięk gitary ewidentnie nie dobiegał z głośników, wcześniej tego nie dosłyszałem, bo grana muzyka wpadała mi jednym uchem, a wypadała drugim, skoro nie było fałszu to nawet nie kwestionowałem pierwszego wrażenia na jakim się oparłem (że to radio). Ostatecznie moim oczom ukazał się mężczyzna w wieku ok. 40 lat siedzący spokojnie na samym końcu busa pogrywając sobie na gitarze, a ja zaśmiałem się w duchu.
Jednak było to naprawdę niesamowite uczucie chociaż przez chwilę myśleć, że słyszę w normalnej stacji radiowej utwór z DB. Jednocześnie świadomość, że seria Toriyamy (nie mówię o samym DBGT, a co całości uniwersum) tak mocno odbiła się na zwykłych Polakach (bo pan nie wyglądał na związanego z fandomem M&A), że nawet po tylu latach od emisji nadal potrafimy odpłynąć do tych pięknych czasów, gdy wracało się z dworu tylko po to by po raz kolejny obejrzeć odcinki, które i tak już znaliśmy na pamięć.
Kierowca nie bił braw, ja też nie, byłem zbyt osłupiały zaistniałą sytuacją, a pan wysiadł dwa przystanki dalej. Poprawiło mi to humor na resztę dnia i choć ten pan tego nie czyta to chciałbym podziękować, you made my day.
A może Wam przytrafiły się kiedyś podobne sytuacje, lub równie dziwne?
Grana wersja była bardzo podobna do tej poniżej.
Ps: Myślałem, że wyjdzie krótko, gomenasai. :D