To stare tytuły anime, którymi jarały się roczniki od 89 do 93(a przynajmniej tak mi się wydaję). Nie wiedzieliśmy, że to produkcje japońskie, oglądaliśmy, ponieważ były ciekawe i interesujące, poza tym ustalmy coś - dzieci zostawione przed telewizorem oglądają wszystko, nawet jak im się coś niespecjalnie podoba, gdyż zazwyczaj po tym było coś, co uwielbialiśmy. Jak wiadomo nie można odpuścić kolejnego odcinka naszej ukochanej bajki.
Od początku coś ciągnęło mnie do tych japońskich "kreskówek" głównie dlatego, że były zupełnie inne od amerykańskich wytworów. Po jednej stronie mamy Gumisie (losowo wybrane), ugrzecznione, nastawione na rozrywkę, do tego pokonujące wrogów na ogół w mało widowiskowy i taktowny sposób. Z drugiej strony natomiast oglądamy Dragon Ball, gdzie zakrwawiony Goku leje po mordzie Freezera, aż ten nie padnie, ponieważ jest po prostu zły z powodu śmierci przyjaciela. Rozumiecie już chyba o co mi chodzi? Zdaniem moich rodziców, bajki te były bardzo brutalne i nawet zdarzało się, że zabraniali mi je oglądać. Jednak prawda jest taka, że nauczały mnie one wielu podstawowych wartości.
Dalej z sentymentem patrzę na Dragon Ball (będę często go tutaj przytaczał, bo jest to fenomen), który nauczył mnie jak ważna jest przyjaźń, aby nigdy się nie podawać, pokonywać swoje limity i nie bać się działać. Uważam, że japońska twórczość lepiej uczy moralności i wartości życiowych od amerykańskich produkcji. Od dawna wiadomo, że telewizja to potężne medium, do tego bardzo niebezpieczne i często przejmujące role rodzica. W obecnych czasach zdarza się, że to telewizja wychowuje dzieci. Ważna jest dlatego jakość oraz zamysł produkowanych tam „bajek”. Jako animator czasu wolnego, mam kontakt z dziećmi i widzę, jak zepsute są poprzez dostęp do technologii oraz to, że jakość produkcji znacznie odbiega od rzeczywistości.
Dzieci przestały być kreatywne, dla nich latanie z plastikowym mieczem i zabawa w wojownika jest „debilna.” Można zaraz odpalić sobie jakiegoś RPG-a gdzie będzie to samo, a nawet lepsze, dlatego że będzie wiadome co robić, a nie będzie trzeba sobie tego wyobrazić. Bajki nastawione są wyłącznie na rozrywkę, a nie naukę wartości życiowych. Dzieci jednak nie wiedzą, iż to rozrywka i specjalnie stworzona wizja odrealnionego świata. Życie jest brutalne, a mały człowiek tego nie wie i powinno się go powoli wprowadzać w jego realia. Pokazywać jak może rozwiązywać problemy oraz pobudzać jego wyobraźnię. Łatwiej jednak jest pokazywać perypetie miłosne jakiejś gówniary, której życie nijak ma się do prawdy. Telewizja powinna przynajmniej czasem uczyć, starannie wybierać materiał i wypuszczać to, co jest dostępne. Nasze życie sporo różni się od życia przeciętnego mieszkańca stanów zjednoczonych. Mamy inny system nauczania, żyjemy na innych poziomach. Zamiast uczyć nas co to moralność, prawość, szczerość itd., ucząc nas jak być typowym amerykańskim nastolatkiem. Gdzie jest miejsce na indywidualność? Pozostawię to jednak bez komentarza.
Dzieci są bardzo podatne na manipulację, można im wmówić prawie wszystko. Ta swoista naiwność jest właśnie wspaniała, gdyż pozwala wierzyć w coś nierealnego, nieprawdziwego. Nie zliczę ile to razy w dzieciństwie próbowałem zebrać energię i zrobić kamehameha, ponieważ wierzyłem, że jest to możliwe. Oglądając współczesne serie z perspektywy dorosłego, nie widzę już tych wartości. Nie znaczy to, że ich nie ma, po prostu może jako dla dojrzałego człowieka, nie są dla mnie aż tak widoczne. Wszak w każdej starej serii widziałem coś, co mnie nauczało, Gigi la trotolla (włoska nazwa, japońskiej nie znam)(to nie zwalnia od używania wujka Google) pokazywał aby się nie bać i być odważnym, Zorro pokazywał walkę o wolność, Captain Tsubasa pokazywał losy młodego piłkarza, który chce przebić się na szczyt. W każdej tych serii widziałem sens jej tworzenia i zamysł, aby mnie młodego człowieka czegoś nauczyć. Teraz tego nie widzę, a przynajmniej nie zawsze. Bo co mnie nauczyło takie Sword Art Online czy Highschool DxD? Że cycki są fajne? Bądź obojętny, a laski na ciebie polecą? Bądź dobry? Przesadzam, to oczywiste. Bo wiadome, że od takiego ecchi nie można wymagać aby czegoś uczyło. To typowy wynalazek XXI wieku. Produkcje nastawione na rozrywkę i tylko na to. Masz wyłączyć mózg i po prostu cieszyć się. Nawet nie zaczynaj myśleć, bo zaraz okaże się, że jakaś sytuacja nie ma sensu, a fabuła jest pisana na kolanie.
Smutne, że w czasach kiedy mamy dostęp do Internetu i telewizji, jedyne z czym się spotykamy na każdym kroku to ogólniki typu: bądź dobry, albo jeszcze lepiej. Spotykamy się z prostactwem i buractwem. Wracając do moich wywodów, pamiętam jak kiedyś o godzinie 9 rano w sobotę wybiegałem na podwórko i bawiłem się ze znajomymi nawet do 21 w jakichś rycerzy albo w coś innego. Teraz smucę się, gdy widzę pusty placyk przed blokiem w południe, w dzień z piękną pogodą. Widać, że świat wirtualny jest dużo bardziej interesujący od rzeczywistego. Co jako przyszli rodzice możemy zrobić? Moim zdaniem należy ograniczać i selekcjonować to, co dziecko ogląda i rozmawiać z nim. Jeśli nie my, to kto wychowa i nauczy go wartości, skoro telewizja stała się rozrywką w 100%?