Postaram się dziś rozwiać te wątpliwości i kto wie, może zachęcić was do sięgnięcia po ten tytuł. Przyznam szczerze, że moja przygoda z tą doskonałą mangą i jej adaptacją w postaci anime była trudna. Zacznijmy od tego, co mnie przerażało, a nie była to ogromna ilość odcinków, tylko specyficzna kreska i wygląd głównych bohaterów. Za namową kolegi obejrzałem jeden odcinek i stwierdziłem, że to nic specjalnego, fenomen One Piece ciągle był dla mnie nieznany, jednak za namową oglądałem dalej męcząc się z irytującym głównym bohaterem Luffym i jego towarzyszem Cobym. Po pewnym czasie zauważyłem, że główny bohater przestał mnie irytować, a wręcz odwrotnie, przyzwyczaiłem się do niego. Był to typowy bohater mangi shonen, czyli głupi żarłok, który jakimś cudem jest geniuszem, jeśli chodzi o lanie innych po twarzy. Około 30 odcinka One Piece zaczęło mieć to, za co pokochałem tę serię, wiele barwnych postaci, ciekawe przygody i pomysłowe walki.

 

Moim zdaniem główna siła tego tytułu to właśnie bohaterowie i każdy znajdzie tu swojego ulubieńca. To sztuka, przy tak dużej liczbie głównych postaci, dać im odpowiedni czas na wykazanie się, a jednak Eichiro Odzie to się udało. Kolejna rzecz to bogaty świat, pełen dziwnych istot i stworzeń. Autor wykazuje się cały czas ogromną kreatywnością, przedstawiając nam nowe moce, rasy czy wyspy tak różne od siebie. Świat, który oglądamy jest pełen cudów i wraz z bohaterem odkrywamy jego niezwykłość i wszelkie dziwactwa. Stylistyką wszystko to przypomina Dragon Balla. Pamiętacie nowoczesne miasta, poduszkowce ze starych samochodów, a w dzikich ostępach dinozaury. One Piece robi dokładnie to samo tylko, że w swojej pirackiej konwencji.

 

Konsekwencja to coś, co wyróżnia One Piece, gdyż wszystko działa według zasad przedstawionego świata, a my te zasady znamy i dzięki temu wszystko składa się na logiczną całość, oczywiście w normach świata gdzie istnieją magiczne owoce dające super zdolności. To prawda, że odcinków jest dużo, w chwili pisania tego artykułu jest ich ponad 700, a i pewnie przybędzie, bo sam autor mówi, że jest dopiero w połowie. Bycie na bieżąco zajęło mi parę miesiący, ale nie siedziałem w tym celu po nocach, było to raczej zwykłe oglądanie 3-4 odcinków dziennie, czyli mniej więcej godzina czasu. Do tego dodam, że One Piece jest najlepsze właśnie wtedy kiedy wszystko oglądamy hurtowo, wtedy możemy jeszcze bardziej wchłonąć w opowieść.  

 

Nikt wam nie każe się śpieszyć, One Piece jeszcze długo się nie skończy. To w końcu tytuł, który wychodzi od 1997 roku, jako manga, anime swoją premierę miało w 1999. Pobija wszelkie rekordy popularności i już został okrzyknięty następcą Dragon Balla.