Jak to nic nie znaczy, a gdzie są pieniądze za las?! Spokojnie, wszystko po kolei.

Serwis ITMedia przeprowadził wywiad z Terumi Nishii, animatorką takich produkcji jak JoJo's Bizarre Adventure: Diamond Is Unbreakable i Knights of the Zodiac: Saint Seiya, na łamach którego światło dzienne ujrzały informacje związane z nową "czarną dziurą" przemysłu anime. Nishii zdradziła, że oryginalne serie anime od Netfliksa posiadają nawet 2-3 razy większy budżet niż produkcje, które debiutują co sezon w japońskiej telewizji. Wszystko to dzięki zasobom wspomnianej platformy streamingowej.

Okazuje się jednak, że ten potężny zastrzyk gotówki nie trafia do rąk animatorów. Więc co się dzieje?

dfb

 

Po pierwsze, warto przypomnieć bardzo ważny temat, który nadal stanowi ogromny problem również w 2020 roku. Japońscy animatorzy zarabiają naprawdę mało. Dochodzi nawet do sytuacji, w których zwykły animator musi jednocześnie pracować nad trzema tytułami, aby mieć za co opłacić czynsz i zjeść obiad.

Niestety, według Nishii budżet netfliksowy, który trafia do japońskich studiów, nie przekłada się na podwyżkę płac animatorów. Wiele firm z Kraju Kwitnącej Wiśni ledwie wiąże koniec z końcem, więc "nadwyżka" budżetowa zostaje wykorzystana do utrzymania studia animacji przy życiu. Nishii wyjaśniła również, że jest to normalny dla Japonii model biznesowy - animatorzy posiadają kontrakt ze stałą płacą, nie otrzymują bonusów, w ramach dodatkowego zysku swojej firmy.

Trzeba przyznać, że wypowiedź animatorki brzmi nieco rozczarowująco, jednak możliwe, że dzięki takiemu działaniu niektóre studia animacji mogą w ogóle nadal funkcjonować. Wszak lepsza nawet niska stała pensja, niż jej brak - wraz z upadkiem studia animatorzy straciliby całkowicie źródło zarobku.