No dobra, przestańmy się wygłupiać...
No dobra, przestańmy się wygłupiać...

 

Soul Eater to znana seria o technikach i ich broniach stworzona przez Atsushi’ego Ohkubo. Recenzowane tomy przedstawiają obrazki znane z anime i niemal w całości opierają się o „Walkę o Brew”.

 

Death the Kid stara się zrozumieć, kim był Eibon, podczas gdy Arachne zarządza wyprawę po magiczny artefakt – Brew. Bóg Śmierci zarządza więc kontrnatarcie, które ma na celu zdobycie rzeczonego przedmiotu i rozgromienie wojsk Arachnofobii.

 

Tymczasem w samej Zawodówce Śmierci profesor Stein popada w coraz większe szaleństwo. Fale duszy Marie nie uspokajają go, a tylko pogłębiają szaleństwo. Wszystko dzięki szpiegowi, którego znaleźć ma „Pogromca kretów”.

 

Seria zachwyca nowych czytelników przede wszystkim rewelacyjnymi walkami – skrytobójczy Sid walczy z samurajem Mifune, Justin bije się z inną bronią – Giriko, a główni bohaterowie (Maka, Black Star i Death the Kid i ich bronie) na swojej drodze spotykają Mosquito, który tylko wygląda niepozornie… I tylko na początku.

 

Zawodzi wątek szpiegowski. Niestety, czytelnik poprzez skupienie się na postaci Crony dokładnie wie, kto, jak i dlaczego infiltruje Shibusen, więc pojawienie się nowej postaci i jej perypetie można uznać za uzupełnienie wizerunku Marie.

 

Jeśli już o charakterach postaci mowa warto powiedzieć, że na przestrzeni serii pojawia się spora ilość bohaterów. Każda jest jednak na tyle charakterystyczna, że łatwo zapada w pamięć.

 

Kreska trzyma poziom znany od początku serii, lecz dzięki temu, że jest to jednak całkiem inne medium niż anime (brak kolorów, animacji), jest bardziej przyswajalna dla świeżego czytelnika. Cieszy także wykonanie tomików. Po kilku wadliwych tomach Chobits (wypadające, rwące się kartki) mogę śmiało powiedzieć, że Soul Eater jest niemal idealny – łatwo się kartkuje i można „szeroko” otworzyć tom bez obaw, że coś się gdzieś urwie.

 

Tłumaczenie jest trzyma się zasady „Japońskie tłumaczymy, angielskie zostawiamy”. Dzięki temu nowi czytelnicy mogą łatwo zrozumieć różne terminy, fani anime natomiast muszą przeboleć, że „Pan Śmierć jest dyrektorem Zawodówki Śmierci, która walczy z Bogiem-Demonem”.

 

 

Serię warto polecić wszystkim fanom shounenów, którzy nie znają serii telewizyjnej. Fani anime powinni trzymać rękę na pulsie – niedługo powinny pojawić się tomy, które nie zostały zekranizowane (anime przedstawia inną końcówkę historii). Warto zainwestować w tę mangę - choćby dla monologów Excalibura.

Recenzja #9 i #10 tomu Soul Eater

Plusy

Excalibur!

Walki

Postacie

Przyjemna kreska

Minusy

Wątek szpiegowski

Znamy to z anime

7.8 10
Tagi Manga