Na potrzeby wpisu przejrzałem kilka odcinków tych właśnie anime, które znalazłem gdzieś w odmętach internetu. Odpuszczę również Dragon Ball, bo na jego temat już rozpisałem się w innym moim artykule. Nie przedłużając, zacznijmy od anime które zapamiętałem najlepiej, bo oglądałem je najpóźniej 

 

Kaiketsu Zorro

 

Wyprodukowany w 1990 roku Tohoku - Ashi Productions – NHK. Odpuszczę sobie detale i przejdę od razu do opisu. Bohaterem był Diego Vega, który właśnie wraca do swojej rodzinnej Kalifornii. Po powrocie odkrywa, że miasteczko z którego podchodzi jest terroryzowane przez Hiszpanów pod dowództwem Kapitana Raymonda i porucznika Gabriela. Bohater przywdziewa maskę Zorro i walczy z tyranią. Co jest ciekawe to ogromna ilość różnic pomiędzy oryginałem, a adaptacją np. Bernardo jest tutaj chłopcem, który przywdziewa maskę i staję się dla naszego bohatera odpowiednikiem Robina, podczas gdy w powieści był już sędziwym człowiekiem i pomagał Zorro w bardziej statyczny sposób. W ogóle sam Zorro jest tutaj prawdziwym superbohaterem na modłe amerykańską. Ma tajną jaskinię czy nawet sekwencję przemiany. Czy to przeszkadza? Absolutnie nie, bo seria to shonen pełną gębą. Który nawet dziś jest wart poznania. Proste tła, dobra na owe czasy animacja i przyjemna kreska. Do tego muzyka i piorun który akurat uderza podczas dramatycznego wejścia bohatera :P Dla zachęty opening.

 

 

 

 

Captain Tsubasa

 

Czy jak to u nas nazywali go Kapitan Hawk – Wyprodukowana w 1983 przez Toei Animation. Opowiada o przygodach młodego i ambitnego piłkarza o imieniu Tsubasa Ozora. Tutaj w zasadzie mógłbym skończyć opis. Jeśli oglądaniecie shoneny sportowe, to dokładnie tutaj jest to wszystko, za co je kochamy albo nienawidzimi. Każdy schemat, charaktery postaci czy nawet rywalizacja. Jest to po prostu dobrze wykonana praca, tym bardziej, że jako dzieciak lubiłem piłke nożną to wchłonąłem. Warto wspomnieć, że manga jest dalej kontynuowana i poznajemy dalsze losy Tsubasy, kiedy już jako dorosły gra w mangowym odpowiedniku FC Barcelony. Brakuje mi tego w nowych seriach, dorastania wraz z bohaterem. Jeśli lubicie sportówki jest to pozycja obowiązkowa, bo seria daje radę pomimo powtarzalnych scen i kulejącej już animacji.

 

 

Dashu Kappei(Gigi)

 

Teraz anime o pierwszym zboczonym bohaterze, chociaż nie było to ecchi. Powstała w 1981 przez Tatsunoko Production. Jest historią chłopaka imieniem Kappei Sakamoto, ale nam bardziej znany jako Gigi i tym właśnie imieniem będę się posługiwał. Chłopak pomimo niskiego wzrostu jest niezwykle szybki przez to zostaje przyjęty do szkolnej drużyny koszykówi. Jednak głównym daniem w tym anime była rywalizacja o uczucia, bo jest to romans. Nasz bohater rywalizuje o uczucia koleżanki Akane Kai wraz z jej psem Salamonem. Tak dobrze przeczytaliście, rywalizuje z Psem w miłości, warto dodać, że ten pies porusza się na dwóch nogach i mówi. To na tyle, jeśli ktoś uważa, że dzisiejsze anime mają powalone pomysły. Jednak skąd tutaj ecchi? Gigi bardzo lubi sprawdzać, jakie dziewczyny noszą majtki, i nie ukrywa się z tym, podgląda, kiedy tylko ma okazję. Niestety seria nie postarzała się najlepiej, przestarzała kreska, słabe tła i kulejąca już animacja. Gdyby nie nostalgią myślę, że miałbym problem, bo oglądanie tego obecnie męczy.

 

 

Generał Daimos

 

Czas na mojego faworyta, bo jaki dzieciak nie lubię wielkich robotów nawalających się po mordach. Szczególnie, gdy jeden z nich wyciąga z nóg wielkie lance, a w swoim finałowym ataku tworzy tornado. Tak, Daimos był czymś wyjątkowym na swoje czas, czyli 1978 stworzony wraz z Sunrise / Toei Animation osiągnął dla mnie status kultowy i stawiam go na równi z Dragon Ball. Fabuła jest bardzo prosta i jak wspomniałem jest pretekstem, aby wielkie roboty nawalały się po mordach, trochę jak wydanym Pacific Rim(tylko tam zamiast dwóch robotów jest robot i potwór) Z dziennikarskiego obowiązku muszę was jednak z tą historią zapoznać. Admirał Richiter przewodzi rasy ludzi zwani Baam(wyglądają jak my, ale mają inną fizjologię i posiadają anielskie skrzydła), ich rodzinna planeta została zniszczona, a oni szukając nowego domu trafili na ziemie. Chcą ją oczywiście przejąć dla siebie. Grupa naukowców tworzy ogromnego robota, Daimosa, który ma zapobiec katastrofie. Główny bohater to Ryūzaki Kazuya, pilot Daimosa. Jest mistrzem karate i w zasadzie to typowy bohater Mecha, dzielny, odważny, dobry, bez skazy. Nie przeszkadza i da się go lubić za jego determinację. Niestety poza Kazuyą reszta postaci jest płaska i bez polotu. Nawet ukochana głównego bohatera, która jest właśnie przedstawicielką planety Baam jest nudna i nieciekawa. Teraz widzę te wady, i wcale mi one nie przeszkadzają, bo Daimos to jeden z lepszych mechów, jakie oglądałem, nawet powtarzalne sceny mi nie przeszkadzają serio. Kreska niestety dziś trąci myszką, jednak animacja jest jedną z najlepszych(na owe czasy) Czemu nie piszę o muzyce? To proste, bo jest GENIALNA, motyw muzyczny tak epatuje epickością, siłą i gotowością do walki. Wydaje mi się, że nawet jak będę gotował jajka, albo jadł kanapkę i puszczę ten utwór to epickość czynności przeze mnie wykonywanej wzrośnie o 1000%

 

 

Yattaman

 

Kolejna mecha wydana w 1977 roku i znowu przez Tatsunoko Production. Tajemniczy kamień Dokuro został rozbity i porozrzucany po całym świecie. Cały ujawni lokalizację najwięszego skarbu na świecie. Dokurobe wraz ze swoją bandą Doronbō chcą pozyksać kamień dla siebie, przeszkadza im w tym duet bohaterow tytułowi Yattaman. Bohaterami są Gan Takada –słynny projektant zabawek, stworzył pierwszego robota Yattā-Wan, jego bronią jest Kulka z młotkiem na sznurku. Następna jest Ai Kaminari, jest to przyjaciółka Gena, jest córką sprzedawcy urządzeń elektrycznych. Walczy kijem. Ostatnim jest swoista maskotka drużymy, robot w kształcie kostki o imieniu Omotchama. Każdy odcinek ma konkretny schemat, banda Doronbo zakłada jakiś biznes, aby uzbierać na nowego robota bojowego i odnaleźć kamień. Yattaman próbuje im przeszkodzić wybierają do walki jednego z wielu dostępnych maszyn czy raczej mechów obdarzonych samoświadomością, zazwyczaj są to robotyczne wersje zwięrząt takich jak Pies, Kangur, Pelikan czy Słoń. Ich projekty są bardzo ciekawe, a seria to lekka komedia, która siebie nawet nie traktuje na poważnie. Seria postarzała się bardzo źle, zarówno przestarzała kreska jak i tła, animacja jednak jakoś trzyma poziom. Na szczęście w 2008 roku został wydany remake tej produkcji, a nawet film z żywymi aktorami. Lekka mecha, jedyna w swoim rodzaju.

 

 

Mam dla was tylko 5 produkcji, jednak tytułów było o wiele wiele więcej. Jeśli chcielibyście o nich poczytać to dajcie znać, a postaram się przygotować inne anime z zamierzchłych czasów, które warto znać.

 

Tagi Polska