Podczas gdy nasz wzrok próbuje nadążyć za kolejnymi atakami Tytanów, ciosami One Punch Mana, czy Koszykówką Kuroko, cichutko i dość niewinnie przekradła się do nas kolejna shonenowa pozycja. Manga ta jest warta uwagi ze względu na jej autora – francuza Tony’ego Valente’a. Kurczę, chwila – można pomyśleć – francuz rysujący mangi? Ci, co bardziej radykalni mogą powiedzieć nawet, że pfff, jak manga to tylko z Japonii. Ale wystarczy tylko wziąć tomik do ręki, uchylić jego stronice i zajrzeć do środka, żeby z całą stanowczością stwierdzić.

 

Łolaboga, to rzeczywiście jest francuska manga!
Zapraszam do recenzji pierwszego, polskiego tomu Radianta.

 

 

Niebo spada nam na głowy!
I to dosłownie. Z niewiadomych przyczyn na ziemię zaczęły bowiem zlatywać potwory zwane Nemezis. Choć ich cele są tajemnicą, jedno wiadomo na pewno – dobrych zamiarów nie maja. Pomimo tego, że zwykli śmiertelnicy nie mogą ich nawet dotykać, ludzkość posiada przeciwko nim potężną broń – Czarowników. Są to wyjątkowi ludzie, którzy jako nieliczni przeżyli kontakt z podniebnymi stworami zyskując umiejętność manipulowania Fantazją – energią, która jako jedyna jest w stanie je zniszczyć.  

 

Zyskanie niezwykłych mocy wiąże się jednak z pewnymi konsekwencjami. Czarownicy cierpią na różne mutacje – czasem są to dziwne uszy, czasem bóle głowy, czy problemy o których mówić trudno (na szczęście częściej dlatego, żeby nie wybuchnąć śmiechem). Gdyby tego było mało, mimo ciągłego narażania życia dla ochrony ludzi, Czarownicy znajdują się na marginesie społecznym, a każdy nierozważny krok prowadzi do ściągnięcia gniewu Inkwizycji – organizacji, która zajmuje się dość brutalnym pilnowaniem porządku wśród ludzi obdarzonymi niezwykłymi mocami. Choć trzeba przyznać, że i wśród samych Czarowników z moralnością bywa różnie...  

 

Fairy Ball i Fullmetal Naruto Piece
Głównym bohaterem całej historii jest Seth, uczeń Czarownicy. Stworzony został ze średniej arytmetycznej bohaterów chłopięcych mang – młody, buntowniczy, nierozgarnięty, posiadający silne zasady moralne, poszukujący akceptacji… Oczywiście posiada również unikatową, ale i niebezpieczną moc, którą zapewne będzie rozwijać podczas podróży do swojego celu, po drodze spotykając coraz to nowych wrogów i ciekawych sojuszników…

 

Seth (po lewej) i Doktor (po prawej)

 

Okej, wiadomo już do czego zmierzam – Radiant jest shonenem typowym do bólu. Z jednej strony bawi się nawiązaniami do japońskich tytułów, ale z drugiej nie można mu nie zarzucić czasem zbyt dosłownego kalkowania motywów z innych serii. Bohaterowie są ładni wizualnie, ciekawi, wzbudzają sympatię (każdy na swój wyjątkowy sposób), jednak praktycznie do każdego można dobrać starszego brata/starszą siostrę, którzy byli pierwowzorami danej postaci. Także fabuła (przynajmniej jeśli chodzi o tom pierwszy) toczy się dość utartymi ścieżkami. Całość wypada bardzo poprawnie, ale nie ma co ukrywać, że na tym polu nie znajdziemy dużego powiewu świeżości.

 

Co jednak wyróżnia tę mangę? Całe uniwersum i bardzo przejrzyste zasady które nim żądzą. Już po pierwszych rozdziałach wiemy jak funkcjonuje spora część świata, co daje poczucie tego, że Tony Valente zwyczajnie dobrze przemyślał całość historii. Do tego trzeba dodać świetny humor, zarówno słowny jak i rysunkowy, wypakowany nawiązaniami po brzegi i przy lekturze którego nieraz można parsknąć śmiechem. Porządne są i rysunki. Wszystko jest narysowane ręką naprawdę wprawnego mangaki. A fakt, że autor zaczynał od komiksów w stylistyce typowo francuskiej… Nie ma co, należy mu się uznaniowy ukłon w stronę wszechstronności warsztatu rysowniczego. 

 

Radiant

 

Unia francusko-japońsko-polska
Radiant to nowa francuska manga wydawnictwa, pozwólcie że tym razem dokończę, Okami. Jest to stosunkowo świeży gracz na rynku, a przygody Setha są ich pierwszym mangowym wydaniem. Tomik jest jednak dokładnie tym do czego przyzwyczaiły nas inne japońskie tankobony – format około B5, obwoluta, miły akcent kolorowych stron na początek, schludny druk, wszystko poprawne w równie poprawnej cenie 19,99 zł.

 

Jedynym mankamentem jest wspomniana wyżej obwoluta która, przynajmniej w moim egzemplarzu, trochę ślizga się w rękach, a jej skrzydełka chcą gdzieś odfrunąć. Na duży plus można za to dać polskie tłumaczenie – nie uświadczymy tu żadnych literówek, tekst czyta się gładko, a żarty (nawet te bardziej hermetyczne) zostały przetłumaczone z dużą pomysłowością.

 

Ekipę Okami (jak i proces pojawienia się Radianta na rodzimym rynku) miałam okazję poznać na sobotnim, warszawskim spotkaniu w Centrum Popkultury. Serdecznie pozdrawiam, dziękuję za gratisową zakładkę i polecam tych allegr… Myślę, że można być ciekawym ich kolejnych tytułów.

 

Wydawnictwo Okami
Wydawnictwo Okami

 

A komu można polecić Radianta? Głównie fanom klasycznych shonenów, którzy mają ochotę poczuć powiew nostalgii, czy pobawić się w wyłapywanie nawiązań do innych serii. Ale też i tym, którzy mają ochotę na lekką, nieogłupiającą historię okraszoną niebanalnym poczuciem humoru. Na koniec ciekawostka – Radiant jest pierwszą francuską mangą która została wydana w Japonii. A to dość spora rekomendacja. Na Fangę Tytana, warto zerknąć.

Radiant - tom 1

Plusy

humor

porządne rysunki

polskie tłumaczenie

Minusy

zbyt nachalne kalki postaci

dość małe litery w dymkach

typowość fabuły

7.2 10
Tagi Manga