Kimi no na wa. to nadal gorący temat, mimo iż premiera miała miejsce w Japonii pod koniec sierpnia bieżącego roku. Produkcja nieprzerwanie w kinach zajmuje pierwsze miejsce. Mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni pokochali tę lekką historię o szkolnej miłości okraszoną odrobiną magii. Ale co takiego sprawia, że w wielu rankingach Kimi no na wa. plasuje się na pierwszym miejscu? Co przyczyniło się do tego, że jeden film potrafił przebić się na szczyt i to bez większego problemu?

 

 

Jak masz na imię?

 

Historia zawarta w filmie opowiada losy nastolatków Mitsuhy i Takiego. Dziewczyna mieszka na wsi z babcią i młodszą siostrą. Natomiast Taki to przeciętny obywatel stolicy, rezyduje w Tokio, gdzie uczy się i pracuje po lekcjach. Brzmi sztampowo, nieprawdaż? Produkcja ukazuje nam swoje prawdziwe oblicze w momencie, gdy Mitsuha i Taki zamieniają się ciałami na jeden dzień. Ten incydent zaczyna się powtarzać coraz częściej. W międzyczasie do Ziemi zbliża się kometa, która prawdopodobnie stanowi źródło opisanego fenomenu.

 

Nie martwcie się jednak, ponieważ to tylko malutka część całej opowieści. Kimi no na wa. serwuje nam historię, której nie ujrzymy na co dzień. Nie zabraknie przy tym całej gamy emocji, doświadczymy momentów zabawnych ale i smutnych. O grę na naszych uczuciach zadbali nie tylko animatorzy, aktorzy głosowi, ale i członkowie zespołu muzycznego RADWIMPS, który stworzył kilka naprawdę dobrych utworów przewijających się w trakcie seansu.

 

 

"Mogli przecież znaleźć się na Facebooku"

 

Niektóre historie specjalnie opowiadane są w taki sposób, aby widz nie miał wszystkiego "wyłożonego na tacy". Tylko wtedy twórcy uzyskują zamierzony efekt, w którym tak bardzo zagłębiamy się w historię, że nie dostrzegany jej niedociągnięć. Również Kimi no na wa. nie jest filmem pozbawionym wad (głównie błędów logicznych), ale wszak, czy istnieje produkcja idealna? Przytaczając znane przysłowie - "jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził". Choć trzeba przyznać, że pan Makoto bardzo się stara osiągnąć właśnie ten efekt. Podczas tegorocznej edycji Busan International Film zdradził, że jego kolejne dzieło ujrzy światło dzienne w przeciągu 3 lat.

 

 

Wracając jednak do Kimi no na wa., na sam koniec wspomnę o tytułach, którymi twórca mógł lub nawet na pewno się inspirował pisząc scenariusz tej produkcji. Po pierwsze, light novel Kokoro Connect z 2010 roku (anime w 2012 roku). Jej autorami są Horiguchi Yukiko i Anda Sadanatsu. Bohaterami Kokoro Connect jest grupka nastolatków, którzy pewnego dnia zaczynają zamieniać się ciałami. Innym tytułem, który z pewnością Shinkai Makoto miał okazję obejrzeć jest pewien koreański film. Po chwili namysłu postanowiłem jednak nie zdradzać tytułu tej produkcji, gdyż jeśli ktoś z was ją oglądał, lub jej amerykański remake, to zepsuje sobie frajdę z seansu Kimi no na wa. Jeśli jednak nie mieliście z nią styczności to będziecie się bawić nawet dwa razy lepiej oglądając losy Takiego i Mitsuhy.

 

Czy Kimi no na wa. zasługuje na wszystkie pochwały, które spływają na ten film? Oceńcie sami, bo my już znamy odpowiedź.

Kimi no na wa.

Plusy

Interesująca fabuła ze zwrotami akcji

Ładna grafika

Klimatyczna muzyka

Wzruszające zakończenie

Minusy

Proste postacie

Wątek będący kalką koreańskiego filmu

9.6 10
Tagi Anime